Stowarzyszenie „Nasze Czarnowąsy” wywalczyło wały
– Przed pięciu lat bardzo duża część naszej miejscowości była zalana dokumentnie. Na przykład w moim parterowym domu woda sięgała do 1,5 metra, wszystko było zalane. Niczego nie udało się uratować, a skutki tego odczuwamy do dziś – wspomina Frister.
Po powodzi z maja 2010 r. mieszkańcy podjęli decyzję o utworzeniu stowarzyszenia, aby bronić się przed kolejnymi powodziami.
– Wspólnie postanowiliśmy, że będziemy robić wszystko, by więcej nie doprowadzić do takiej sytuacji – wyjaśnia Fister. – I mieszkańcy przez te pięć lat lobbowali w szerokim tego słowa znaczeniu dosłownie wszędzie, u wszystkich władz. Począwszy od ministerstwa, do premiera, poprzez regionalne zarządy gospodarki wodnej, poprzez różnego typu wnioski, pisanie skarg, wnioski związane ze zmianą instrukcji gospodarowania, np. zbiornikiem turawskim. Jutro będziemy mogli podsumować te działania i myślę, ze ta ocena naprawdę będzie pozytywna. Czujemy się znacznie bezpieczniej – dodaje.
Jednak - jak dodaje - nikt nie może czuć się w 100% bezpieczny. – Tego, co się dzieje w zakresie zmiany klimatu i różnych innych zagrożeń nie da się przewidzieć. Dla nas głównym celem jest ochrona przed wodami Odry i Małej Panwi, które zawsze były groźne i zawsze zagrażały mieszkańcom gminy Dobrzeń Wielki – podsumowuje prezes stowarzyszenia "Nasze Czarnowąsy".
Posłuchaj wypowiedzi naszego rozmówcy:
Oprac. Justyna Krzyżanowska