Stravenki i studencka kolej. Nyska PWSZ współpracuje z 8 uczelniami w Czechach
Wśród 192 umów partnerskich, podpisanych z uczelniami z całego świata w 31 krajach, PWSZ w Nysie zawarła takie porozumienia z ośmioma „sąsiedzkimi” uniwersytetami znajdującymi się w Czechach. Na równi są zainteresowane obie strony, bo Czesi – z uwagi na bliskość – nie obawiają się, że ich młodzież pozostanie na stałe w Polsce.
- Właśnie kilka dni temu (21.02) byliśmy w Czechach na spotkaniach z młodzieżą szkół średnich. Okazuje się, że chcą u nas studiować, bo jesteśmy tu na pograniczu jedyną taką uczelnią. Ale te kontakty dotyczą także współpracy naukowej i samorządowej, z III sektorem, oraz gospodarczej. Są ułatwienia, jeśli chodzi o język, bliskość, podobną sferę kulturową. My mamy studentów i wykładowców z Czech, z kolei nasi studenci odbywają u nich praktyki, staże i tam studiują - mówi dr Piotr Bernat, pełnomocnik ds. współpracy polsko-czeskiej PWSZ.
Doświadczyła takiej współpracy Elżbieta Boruch – obecnie pracująca w uczelnianym biurze współpracy międzynarodowej, jeszcze kilka lat temu studentka nyskiej uczelni, która przez pewien czas studiowała na Uniwersytecie Śląskim w Opavie.
- Otrzymałam stypendium w ramach programu Erasmus. To było cenne doświadczenie, poznałam wielu przyjaciół Czechów, podszkoliłam się z języka czeskiego, co przydaje mi się teraz w mojej pracy. Są bowiem językowe lapsusy. Nasz „sklep” to czeska piwnica, „pokój” to po czesku łóżko, a polski „akademik” to u naszych sąsiadów studencka kolej. Dochodzi zatem do wielu zabawnych sytuacji – śmieje się Elżbieta Boruch.
Z kolei Anna Opałka - szefowa działu kontaktów zewnętrznych i biura współpracy międzynarodowej - podkreśla, że studenci bardzo sobie cenią takie staże, studia i praktyki w Czechach także z praktycznych powodów.
- Granty, jakie dostają, pozwalają się tam utrzymać bez nadwyrężania kieszeni rodziców, mają też dodatkowo – co jest w Czechach normą – tzw. stravenki, czyli bony na posiłki. Także my staramy się zadbać o potrzeby czeskich studentów. We wrześniu na przykład ruszamy z kursem języka polskiego, organizujemy im czas, pomagamy finansowo i nie tylko. Realizujemy jako PWSZ rokrocznie szereg projektów związanych z pograniczem – mówi Anna Opałka.
Doświadczyła takiej współpracy Elżbieta Boruch – obecnie pracująca w uczelnianym biurze współpracy międzynarodowej, jeszcze kilka lat temu studentka nyskiej uczelni, która przez pewien czas studiowała na Uniwersytecie Śląskim w Opavie.
- Otrzymałam stypendium w ramach programu Erasmus. To było cenne doświadczenie, poznałam wielu przyjaciół Czechów, podszkoliłam się z języka czeskiego, co przydaje mi się teraz w mojej pracy. Są bowiem językowe lapsusy. Nasz „sklep” to czeska piwnica, „pokój” to po czesku łóżko, a polski „akademik” to u naszych sąsiadów studencka kolej. Dochodzi zatem do wielu zabawnych sytuacji – śmieje się Elżbieta Boruch.
Z kolei Anna Opałka - szefowa działu kontaktów zewnętrznych i biura współpracy międzynarodowej - podkreśla, że studenci bardzo sobie cenią takie staże, studia i praktyki w Czechach także z praktycznych powodów.
- Granty, jakie dostają, pozwalają się tam utrzymać bez nadwyrężania kieszeni rodziców, mają też dodatkowo – co jest w Czechach normą – tzw. stravenki, czyli bony na posiłki. Także my staramy się zadbać o potrzeby czeskich studentów. We wrześniu na przykład ruszamy z kursem języka polskiego, organizujemy im czas, pomagamy finansowo i nie tylko. Realizujemy jako PWSZ rokrocznie szereg projektów związanych z pograniczem – mówi Anna Opałka.