Inni mają to samo
A mianowicie raport Pulsu Biznesu o kumoterstwie w spółkach skarbu państwa i samorządowych. Jest on długi, roi się od nazwisk – są tam też personalia opolskie - i pokazuje, jak bardzo państwo stało się żerowiskiem tych, którzy nim z naszej, wyborców woli, rządzą.
Partyjny klucz, który w Polsce otwiera nieudacznikom drzwi do ważnych stanowisk, jest wciąż u nas wielki niczym klucz do zamku czarnoksiężnika z bajki. I ma taką samą magiczną moc.
By władać państwowym lub samorządowym przedsiębiorstwem poprzez zasiadanie w jego radzie nadzorczej, nie trzeba wcale znać się ani na specyfice tego, co ono produkuje, ani na skomplikowanych procesach ekonomicznych. Ba, czasem nawet nie trzeba w tym przedsiębiorstwie bywać. Ot, jakieś posiedzenie raz na miesiąc, gadu, gadu, kawka, podpisanie listy obecności, bo to warunek wypłaty i już można iść na sutą kolację. Takich lukratywnych fuch i fuszek dla partyjnych miernych ale wiernych podoficerów jest w Polsce multum. Po co jednak mówię o czymś, o czym wszyscy wiedzą?
Bo przeczytałem niedawno, że nie tylko my borykamy się z podobną zarazą. Na przykład w USA, mateczniku kapitalizmu i ekonomicznego rozsądku też mają swoich nieudaczników na ważnych stołkach. Co prawda, nie z klucza partyjnego, ale z kluczy równie groteskowych. Na przykład z klucza... brydżowego.
Taki James Cayne, człowiek, który doprowadził na skraj bankructwa jeden z najpotężniejszych banków, za co dostał premię w wysokości 38 milionów dolarów, był wcześniej był taksówkarzem i sprzedawcą kserokopiarek. Ale na szczyty wspiął się nie dzięki ambicji i wieczorowym studiom w Harvardzie, lecz dzięki przyjaźni z bankowymi ważniakami, takimi jak on miłośnikami... brydża. Po prostu – grywał z nimi w karty.
Gdy bank wydawał ostatnie tchnienie, jego prezes w najlepsze grał w turnieju na drugim końcu świata i nawet nie można się było z nim skontaktować, bo po prostu nie zabrał z sobą komórki. Zawsze to jest jakieś pocieszenie, gdy się słyszy, że ktoś miewa podobne do naszych kłopoty.
Co nie znaczy jednak, że mamy mieć pobłażanie dla swojej, rodzimej miernoty-wiernoty.