Patriotyzm drogowy
A ja wciąż zastanawiam się, czy mam się martwić, że mamy w Polsce aż tylu krzepkich, chętnych do bitki patriotów, czy raczej cieszyć, bo jak przyjdzie do wojny i znów zawiodą nas sojusznicy, to przynajmniej ci łysi w kapturach będą się bili za ojczyznę.
Póki co, mamy jednak pokój, a nie wojnę i zamiast burzyć, trzeba budować. Na przykład – drogi. Donald Tusk podkreślał to z okazji 11 listopada bardzo, bardzo mocno:
"Mam nadzieję, że wszyscy w Polsce będziemy coraz lepiej rozumieć, że nasze nowoczesne znaki polskiej niepodległości to drogi i mosty, które powstają czasami z kłopotami, ale jednak powstają w całej Polsce.” - powiedział premier w przemówieniu.
Ale dlaczego nie powiedział słowa o Stadionie Narodowym i jego rozsuwanym dachu? Można by też zapytać, czy z tą nowoczesną drogową niepodległością nie chodzi aby premierowi o to, że kiedyś krew polska lała się na wojnach, a teraz leje się na dziurawych, ciasnych i źle oświetlonych szosach. No i o radarach pan premier zapomniał.
Niedawno kpiłem, że radary będą przemalowane na żółto, bo mają być widoczne z daleka. Przemalujmy je na biało-czerwono! Radar drogowy jako znak polskiej drogowej niepodległości. Pręży się na tym swoim słupku niczym ułan jazłowiecki na koniu i strzela do kierowców - jak ukryty w ruinach Warszawy mały powstaniec do hitlerowców.
A zresztą, tych znaków biało-czerwonej niepodległości i tak na polskich drogach nadobfitość. To te malowane w pasy pachołki, co się nimi grodzi szosy w wiecznej budowie.
Tak, można powiedzieć, że polscy drogowcy prezentują swój patriotyzm wyraziściej nawet od kiboli, tyle jest tej bieli i czerwieni na drogach. Tyle, że w przypadku drogowców jest wciąż to patriotyzm wojenny, a nie pokojowy. Dlaczego? Bo oni wciąż zachowują się jak podczas inwazji obcych wojsk, które trzeba wprowadzać w błąd, stawiając mylne drogowskazy. Jedziesz na Ostródę, a lądujesz w Ełku. Skręcasz ma Malbork, a dojeżdżasz do Fromborka. Odnajdujesz kierunek na Toruń, a droga prowadzi cię do Bydgoszczy.
Tego typu zmyłki drogowe to była powszechna praktyka podczas inwazji Hitlera na Francję i Breżniewa na Czechosłowację.
Jeżeli nie jest to przejawem patriotyzmu naszych drogowców, to powiedzcie mi zatem – co nim jest?