Mój mały masochizm
Gdy 5 lat temu wiosną Polska dowiedziała się, że będzie organizatorem Euro 2012, byłem akurat członkiem ekipy scenariuszowej pracującej przy telewizyjnym widowisku publicystycznym „Polacy”. Pisałem wstępy dla prowadzącego, teksty na prompter, pytania do uczestników.
Postanowiłem sięgnąć po tamte teksty, które na szczęście zachowałem w komputerze. W jakim celu? Ano chciałem się pośmiać z własnej naiwności i porównać swój ówczesny obywatelski apetyt na zmiany z rezultatem końcowym. Taki masochizm po bywa czasami terapeutycznie oczyszczający.
Posłuchajcie, co ja wysmażyłem 5 lat temu:
„Wczoraj polskie sejsmografy zanotowały wielki wybuchu społecznej radości. Dawno nami tak wspaniale nie wstrząsnęło. Wszystko to, co dzieje się w naszych sercach i umysłach, można z całą pewnoscią nazwać wielkim odrodzeniem nadziei. Nadziei na nasz cywilizacyjny skok i na to, że tak ogromnej szansy nie zmarnujemy. Dostaliśmy wczoraj złoty róg i to musi być nasz róg obfitości. To mają być igrzyska, które dadzą nam dużo chleba!”
Łauł,.... jak gostek z Kroniki Filmowej za Gomułki lub Gierka. I dalej...
„Na ekranach wyświetlają się liczby, które nawet laikom ekonomicznym dają wiele do myślenia. Dotacja na mistrzostwa będzie równa jednej dziesiątej produktu krajowego brutto! A jak wiadomo, pieniądz robi pieniądz. Po mistrzostwach w Portugalii dochody turystyczne wzrosły dwukrotnie. Na mistrzostwach świata w Niemczech zjawiło się dwa miliony kibiców. Każdy musi gdzieś spać, coś zjeść...”.
No i różowych konkretów ciąg dalszy: Dotacja z Unii wyniesie 37 miliardów euro. Powstanie ponad 600 kilometrów autostrad. 16 miliardów przeznaczy się na budowę hoteli i restauracji. 5 miliardów pochłonie unowocześnienie polskich kolei. Powstanie kilkadziesiąt tysięcy miejsc pracy.
Ależ ja byłem naiwny, co? Gdyby ktoś ze słuchaczy chciał teraz mnie chłostać za tamten dziecięcy optymizm, to przyjmę.. najwyżej dwa baty. Bo proszę pamiętać, że to trochę tak, jakby chcieć karać gwizdek lokomotywy, a nie maszynistę, który zań pociągał, i tego faceta, który dorzuca do kotła.