Babuszka gorsza niż kibol
Kara za handel pietruszką to aż pięć tysięcy złotych i trzeba przyznać, że bat to srogi, żeby nie powiedzieć okrutny. Chyba nawet sam generał Jaruzelski nie był dla swych przedsiębiorczych poddanych aż tak bardzo bezlitosny jak bezlitosna okazuje się władza, gdy na jej czele stoi Donald Tusk.
Gdzie te młodzieńcze Donaldowe ideały wolnego rynku, nieskrępowanej przedsiębiorczości, mitu o karierze od bucybuta do milionera? Ja wiem, wiem, dziś milionerem zostaje się tylko za pozwoleniem władzy. Może nie aż w takim wymiarze jak u Putina, ale jednak...
Proszę sobie wyobrazić, jaki by poszedł gęg po kraju, gdyby tak śrubę handlarzom dokręcił rząd Jarosława Kaczyńskiego. Ile by to słów padło o nienawiści do współobywateli, o podejrzliwości wobec rodaków, o skrywanym zamordyzmie. Sam pierwszy bym gęgał...
Dziwnym trafem jednak Tuskowi zawsze się upiecze. Choćby nie wiadomo, ile nawtykał radarów przy drogach, choćby nie wiadomo jak drakońskie kary wprowadził za chodnikowy handel grzybami, on i tak uchodzi w mediach za liberała, piewcę wolnego rynku.
A zresztą, przecież ani Żakowski, ani Kolenda-Zaleska, ani Lis, ani Najsztub nie kupują od uliczników, lecz w Almie albo jeszcze grubiej. Trudno więc sobie wyobrazić, żeby ujęli się za facetem sprzedającym słonecznik z gazety albo za babuszką, która kucając nad kubełkiem jagód, próbuje dorobić do głodowej emerytury. O..., krzyczeć, że się księdzu Bonieckiemu dzieje krzywda – to oni pierwsi.
Teraz strażnicy miejscy obnoszą po mediach swe zadowolenie, bo co jak co, ale taka babuszka handlująca rabarbarem to w ich mniemaniu zaraza gorsza niż kibol czy naćpany dresiarz demolujący przystanki. No i o ileż łatwiej się z taką babcią bić. Ale - sygnalizują też owi strażnicy - to jeszcze nie koniec problemu. Niejaki Pietraszewski, rzecznik straży miejskiej w Białymstoku, poskarżył się na całą Polskę, że nowe przepisy obowiązują tylko na działkach gminnych. A uliczni handlarze uciekają z należących do miast chodników i lokują kramy tuż obok nich, ale już na działkach prywatnych.
To co, władzo kochana, włazimy z buciorami na prywatne?