Grillująca wiewiórka i inne arcydzieła
Lubię wiedzieć, co się święci na wydawniczym rynku i na jakie nazwisko lub tytuł powinienem sobie ostrzyć apetyt.
Wrześniowy katalog premier i zapowiedzi przyszedł o czasie, a sam tegoż katalogu dyrektor, pan Grzegorz Barej, zwrócił się w nim do mnie po imieniu: Panie Zbigniewie...
Mile połechtany, choć wiem, że to łechtał mnie komputerowy system adresowy, a nie pan dyrektor, zasiadłem do lektury. Jakież było moje zdziwienie, gdy odkryłem, że katalog wydawnictwa, publikującego powieści tak zacnych autorów jak Głowacki, Rylski czy Ziemkiewicz, składa się w dwóch trzecich z oferty zupełnie nieksiążkowej. Były tam takie pozycje jak: automatyczny otwieracz do puszek, magnetyczny organizer do przypraw kuchennych, kapcio-skarpety, fajansowe sowy do podpierania książek, narzuta na wersalkę, świecący wazon, ogrodowa rzeźba o nazwie „Grillująca wiewiórka”, karmnik podświetlany, żelowe opaski zapobiegające deformacji palców u nóg, elektryczna ostrzałka do noży, czyścik do żelazka, granulat na myszy i krety, zestaw pomocny podczas robienia kasztanowych ludków. Oraz mój bezdyskusyjny przebój wydawniczy: trymer do wycinania włosów z uszu i nosa. Chciałoby się powiedzieć z sarkazmem i przewrotnie: miłej lektury, ale w katalogu ambitnego wydawnictwa znalazła się przecież pewna ilość książek. A tak, tak... Połowa z nich to książki kucharskie, a reszta to romansidła oraz wszelkiej maści poradniki w rodzaju „Wymyśl siebie od nowa” lub jak w tydzień zostać dobrym szefem, kochankiem, rodzicem i przy okazji milionerem. Ale na top topów wrześniowej oferty wydawnictwa i tak moim zdaniem wysuwa się poradnik „Soda oczyszczona. 500 praktycznych zastosowań”.
Chyba sobie go kupię. Soda pomaga na zgagę, a trudno jej nie dostać czytając taką literacką ofertę.
Posłuchaj felietonu: