Kawa cz.2.
Jak wiemy z zapisków Leonarda Raufulfa, niemieckiego botanika, w XVI wieku jest ona już dostępna. W Anglii pierwsza kawiarnia zostaje otwarta w Oksfordzie w 1650 roku. We Francji mniej więcej również w tym samym czasie. W Paryżu w roku 1671. W Wiedniu po odsieczy pierwszą otworzył Polak, Jerzy Franciszek Kulczycki. Jest on również pomysłodawcą picia kawy z cukrem i ze śmietanką oraz prawdziwego hitu tamtych czasów, który trwa do dnia dzisiejszego, tj. „kawy po wiedeńsku”. Dopiero po 300 latach historycy doszli na podstawie analizy dokumentów historycznych, że jednak pierwszą kawiarnię w Wiedniu otworzył Ormiański kupiec Johannes Diodato. W Polsce kawa pojawia się w końcówce XVII wieku, jakkolwiek tereny położone na bezpośrednim styku z potęgą turecką, które tak barwnie opisuje H. Sienkiewicz miały ją znacznie wcześniej. Jej wielbicielami w tamtym okresie byli Jan III Sobieski i B. Chmielnicki, przeciwnikami: Wacław Potocki i Jan Andrzej Morsztyn. Kawa w swoim początkowym okresie była napojem elit. Jednak w XVIII wieku ten zwyczaj staje się coraz bardziej popularny, a i wiedza o niej staje się większa. Spora w tym zasługa ówczesnej prasy, która dosyć szeroko informuje i upowszechnia wiedzę o niej, a zwłaszcza o braku szkodliwego wpływy na organizm człowieka. W podręczniku medycznym z tamtych czasów pisano, że kawa pomaga przy schorzeniach przewodu pokarmowego – i taka reklama pomagała.
Najpierw pijano u nas kawę po turecku bez żadnych dodatków, potem stopniowo wzbogacano płynące z niej doznania o mleczko, śmietankę i cukier. Wśród cudzoziemców odwiedzających nasz kraj sławna była wtedy mocna kawa po polsku z tłustą śmietanką, zaś kawę słabą nazywano niemiecką albo śląską. Ciekawe, jaką obecnie pije się w Mniejszości i Ruchu Autonomii Śląska? W XIX wieku czarna kawę bez dodatków pito u nas jedynie w okresach postu. Był to swoisty rodzaj umartwiania się. Do końca XIX wieku kawa była sprzedawana jako produkt surowy, a palono ją domowym sposobem, więc i efekty bywały różne. W roku 1882 Tadeusz Tarasiewicz otworzył palarnie kawy i stopniowo taką zaczęto kupować. W okresie międzywojennym zdarzały się czasem niedobory na tym rynku, zwłaszcza w czasie kryzysu gospodarczego, jednak bywały one sporadyczne i krótkotrwałe. Natomiast II wojna światowa to prawie całkowity jej brak. Parzono nawet kawę z żołędzi. Trudności były również w PRL-u. Dopiero w latach 60-tych osiągnęliśmy poziom konsumpcji dorównujący tej z przed wojny. Jednak, jak powiadają nawet dzisiaj ci, którzy to pamiętają, kawa mielona w spożywczaku czy delikatesach miała swój smak i zapach. Cała okolica pachniała.
Była też w tym okresie kawa formą łapówki, mniejszej ale bardzo powszechnej. Nie słyszało się jednak o żadnych procesach, za to, że ktoś dał komuś np. tonę kawy za załatwienie jakieś sprawy. A przy mięsie się słyszało. Dopiero po okrągłym stole i pojawieniu się wolnego rynku kawa stała się ogólnie dostępna i jest to niewątpliwa zdobycz klasy robotniczej, która poparła kiedyś strajki i pomogła sobie i innym wywalczyć kapitalizm. Teraz robotnik ma swobodny dostęp do rynku kawy i niestety mniej swobodny do rynku pracy.
Posłuchaj: