- Dla mnie najważniejsza była informacja, że nie był to wyjazd sygnowany ani przez sojusz, ani przez sejm. A tak zupełnie po ludzku, to ja, będąc w podobnej sytuacji, po prostu bym tam nie pojechał - stwierdził Piotr Woźniak, szef SLD w regionie.

W czwartek (27.03) odbędzie się posiedzenie Zarządu Krajowego SLD. Wtedy prawdopodobnie Leszek Miller zdecyduje, czy Adam Kępiński zostanie na liście kandydatów do europarlamentu.

- Poseł Kępiński kończy swoją przygodę z polityką zanim na dobre ją zaczął - uważa Jarosław Pilc z Twojego Ruchu.

- Takie zachowanie dyskredytuje posła całkowicie. Natomiast brak wyciągnięcia konsekwencji przez Leszka Millera pokazuje zmianę kursu SLD i granie na sentymencie z minionego systemu - dodał Pilc.

- Poseł musi zawsze mieć świadomość, że nie jest prywatną osobą. Niestety przekaz poszedł taki, że polski poseł był na Krymie w czasie referendum - stwierdził Stanisław Rakoczy z PSL-u.

Zdaniem Małgorzaty Wilkos z Solidarnej Polski szczególnie niepokojące były pierwsze relacje posła z Krymu, mówiące o entuzjaźmie porównywalnym z wyborami w Polsce w 1989 roku. - To były działania wbrew polskim interesom, pokazujące, że poseł nie rozumie polityki międzynarodowej, do której zgłasza aspiracje jako kandydat w eurowyborach - powiedziała Małgorzata Wilkos.

- To jest brak elementarnych kwalifikacji do sprawowania funkcji publicznych - ocenia
Tadeusz Jarmuziewicz z Platformy Obywatelskiej. Poseł wyraził zdziwienie, że działacze sojuszu nie podjęli jeszcze radykalnych kroków, by wyraźnie odciąć się od tego postępowania.

- Mamy problem braku pewnego wyczucia politycznego - skomentował Jerzy Żyżyński z Prawa i Sprawiedliwości.

- Musimy zawsze pamiętać o tym, że jesteśmy osobami publicznymi i rozpoznawalnymi. Trzeba się pilnować - podsumował Ryszard Galla z Mniejszości Niemieckiej.

Niefortunna wizyta na Krymie to nie jedyny problem Adama Kępińskiego. W tym tygodniu jeden z tabloidów opublikował zdjęcie roznegliżowanego posła leżącego w łazience w sejmowym hotelu.

oprac. Cezary Puzyna