Nasz gość przypomniał, że organizowane w całym kraju marsze równości miały bardzo różny przebieg i zdarzały się incydenty, które były odbierane jako bluźniercze.
- Wierzący mieli prawo czuć się sprowokowani. Jedni w takim przypadku po prostu się denerwują, inni napiszą coś mocnego w internecie a jeszcze inni sięgną po przemoc. Tych ostatnich nic jednak nie usprawiedliwia. To pospolici bandyci, którzy powinni zostać wyłapani, postawieni przed sądem i ukarani - mówił Bortniczuk.
Naszego gościa zapytaliśmy o nalepki "Strefa wolna od LGBT", które zamierza rozprowadzać Gazeta Polska.
- Uważam je za szkodliwe. Za dużo tu niedopowiedzeń. Bo co to znaczy "strefa wolna od LGBT"? Czy to oznacza, że do mojego biura nie może przyjść po pomoc ktoś o odmiennej orientacji seksualnej? Oczywiście, że może - mówił nasz gość. - Inna sprawa to przeciwstawienie się ideologii LGBT. Ja jestem konserwatystą i zawsze będę przeciw adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Bo to do tego zmierza: najpierw uchwalamy związki partnerskie, potem zrównujemy je w prawach z małżeństwami a skoro tak, to mogą mieć takie same prawa jak normalne małżeństwa, z adopcją włącznie. Nie ma to zgody!
Komentując sytuację na scenie politycznej, Bortniczuk zauważył, że zwrot PSL w stroną wartości tradycyjnych i konserwatywnych jest mało wiarygodny.
- Mówią o tradycyjnych wartościach a równocześnie odcinają się od prawicy, co znaczy, że po wyborach będę się dogadywać z lewicową Platformą Obywatelską - przekonuje.