Nasz gość stwierdził, że prawicy zaszkodziła sprawa nagród dla odchodzącej premier, wicepremierów, ministrów i wiceministrów. Jego zdaniem, prawica padła ofiarą własnej strategii.
- Skoro populistycznie atakowała Elżbietę Bieńkowską za słowa, że nikt nie chce zostać wiceministrem za 6 tysięcy złotych, to nie mogła oficjalnie podnieść sobie pensji. Wybrała metodę comiesięcznych dodatków i pokazała tym samym swoją pazerność – stwierdził.
Wilczyński nie zgadzał się też z argumentem, że każda władza w taki czy inny sposób nagradzała swoich ludzi. Twierdził, że gdy był wojewodą, nie wypłacał niezasłużonych nagród, udało mu się za to wywalczyć skromne podwyżki dla urzędników. W innych regionach, gdzie łącząc województwa połączono ich budżety, płace od początku były wyższe. Zapytany o nagrody, jakie burmistrz Namysłowa, polityk PO, wypłacił urzędnikom, stwierdził, że sytuacja prawna w samorządach jest inna niż w tzw. rządowej „erce”.
Nasz gość bardzo krytycznie ocenił też sto dni rządów Mateusza Morawieckiego. Jego zdaniem, to sto dni „zakończone Waterloo”.
- Morawiecki miał być fachowcem, erudytą, Europejczykiem, który postawi na gospodarkę a zajął się polityką historyczną, wygłaszaniem pogadanek – ironizował.
Nasz gość ostrzegał, że polityka zagraniczna prawicy bardzo osłabiła pozycję Polski.
- I to w chwili, gdy coraz bardziej agresywny Putin ponownie wygrał wybory – przestrzegał. Rosja nigdy nie była tak mocna a Polska tak słaba. Nie można w tych realiach osłabiać swoich relacji z sojusznikami a to zrobiliśmy.