Rozmawiają w Łosiowie o przyszłości opolskiego pszczelarstwa
Jak mówi pszczelarz Janusz Englort z Lewina Brzeskiego, hodowla tych owadów nie należy do najtańszych i najłatwiejszych, stąd tak słabe zainteresowanie młodego pokolenia. - Ta inwestycja zwraca się dopiero po trzech latach. A dzisiejsza mentalność ludzi jest taka, że chcą zainwestować dziś sto złotych, a jutro chcieliby mieć tysiąc - dodaje Englort.
Drugim ważnym problemem dla pszczelarzy z regionu są choroby, które dotykają pasieki i całe rodziny owadów, np. zgnilec amerykański.
- Problem pojawił się nagle i został strasznie rozdmuchany, dlatego że służby weterynaryjne zaczęły płacić odszkodowania za zniszczone pasieki. Zamiast znaleźć sposoby leczenia właściwego, idzie się na łatwiznę i pali się pasiekę, pszczelarzowi wypłaca się odszkodowanie, a problem i tak nie jest rozwiązany - podkreśla Zdzisław Gmyrek, prezes Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Opolu.
Dodajmy, że dziś na Opolszczyźnie jest zarejestrowanych ponad tysiąc pszczelarzy.
Posłuchaj rozmówców:
Maciej Stępień (oprac. MS)