Dlaczego Polska ma dostać mniej pieniędzy z UE? Komentarze opolskich polityków
Propozycja unijnego budżetu na lata 2021-2027 zdominowała dyskusję w Niedzielnej Loży Radiowej. Komisja Europejska chce wypłacić Polsce 64 miliardy euro, czyli o ponad 20 procent mniej, z funduszy spójności. Opolscy politycy ocenili, czy chodzi o karę dla Polski, czy decydujące jest wzbogacanie się kraju.
Ryszard Wilczyński, poseł Platformy Obywatelskiej, nie trafił na komentarze o ukaraniu Polski w związku z łamaniem praworządności. - Można natomiast powiedzieć, że coś jest na rzeczy. Patrząc na kraje Europy Wschodniej, które weszły do Unii Europejskiej razem z Polską, tam pojawiają się głosy, że to jest ewidentna kara za nieprzestrzeganie zasady praworządności w Polsce i na Węgrzech.
Z kolei Piotr Piaseczny, reprezentujący Nowoczesną, mówi, że to ani kara, ani bogactwo Polski, ale zmiana priorytetów unijnych, między innymi na obronność. - 25 procent budżetu będzie skierowane na walkę ze zmianami klimatycznymi. Poza tym widzimy podwojenie unijnych budżetów na programy takie jak Erasmus i Europejski Korpus Solidarności. W planie jest również utworzenie unijnej rezerwy na wydarzenia nieprzewidziane w budżecie.
Według Romana Kolka z Mniejszości Niemieckiej, rozwój Polski jest niepodważalny, ale w kraju widać olbrzymie zróżnicowanie poziomu życia. - Doskonale wiemy o wewnętrznej dyskusji dotyczącej Mazowsza i Warszawy. Mówi się, że do rozwoju całego województwa konieczne jest oddzielenie stolicy. Uśrednione parametry powodują w różnych sytuacjach podcinanie skrzydeł.
Zdaniem Grzegorza Sawickiego z Polskiego Stronnictwa Ludowego, zmienia się sytuacja, więc nie można dziwić się nieco innej polityce Unii. - Mamy o co walczyć - zaznacza. - Jeżeli w pierwszej przymiarce dostaliśmy 65 miliardów euro, dobrze byłoby postarać się, żeby ta kwota pozostała. Zdajmy sobie sprawę, że mimo obniżki o 23-24 procent, my dalej jesteśmy największym beneficjentem unijnych pieniędzy.
Grzegorz Zawiślak z ruchu Kukiz'15, przekonuje, że trzeba liczyć na siebie i wspierać małych oraz średnich przedsiębiorców, bo oni dają największe wpływy do budżetu. - Musimy być w dużej mierze przygotowani na to, że nie będziemy dostawać więcej pieniędzy. Niestety dostaniemy coraz mniej. Musimy nauczyć się budować taką gospodarkę, która doskonale poradzi sobie z mniejszymi wpływami unijnymi.