Spór o wierzby w Lewicach
10 złotych i 22 grosze na tyle Sąd Rejonowy w Głubczycach wycenił szkody, których dopuścił się Władysław Malewicz mieszkaniec Lewic w gminie Branice. Były sołtys tej miejscowości został oskarżony o to, że w ubiegłym roku, wyciął dwie wierzby argentyńskie i ukradł pozyskane z wycięcia drewno.
Wraz z z kosztami procesowymi pan Władysław ma zapłacić 300 złotych.
- Absolutnie nie zgadzam się z taką argumentacją - mówi Władysław Malewicz.
- Dokonałem przycięcia dwóch gałęzi, które zasłaniały widoczność lustra, gdy wyjeżdżało się z kierunku Jędrychowic. Na zgłoszenie jednej z mieszkanek ulicy biegnącej na Jędrychowice, że ciężko jest wyjechać, że niewiele widać, własną piłką dokonałem przycięcia. Gałęzie te rzuciłem na hałdę, to posądzone mnie, że dokonałem kradzieży.
Jak dowiedzieliśmy się w gminie - wierzby zostały przycięte w taki sposób, iż nie ma właściwie szans, że ponownie odrosną.
- Takie działanie, to była prywata pana Malewicza - mówi Małgorzata Apostel, sołtys Lewic. - Pan Malewicz stwierdził, że on posadził te drzewa, bo był kiedyś sołtysem, więc on je sobie powycina. Ale teren jest gminny. Pan Malewicz twierdzi, że on podciął drzewa i wyrzucił do rowu, a to jest nieprawda. Było tutaj dwóch naszych mieszkańców i jeden z nich pomógł mu odnogę ciągnąć do niego do domu.
Były sołtys Lewic odwołał się od tego wyroku. Po raz kolejny sąd pochyli się nad tą sprawą 11. grudnia.
- Absolutnie nie zgadzam się z taką argumentacją - mówi Władysław Malewicz.
- Dokonałem przycięcia dwóch gałęzi, które zasłaniały widoczność lustra, gdy wyjeżdżało się z kierunku Jędrychowic. Na zgłoszenie jednej z mieszkanek ulicy biegnącej na Jędrychowice, że ciężko jest wyjechać, że niewiele widać, własną piłką dokonałem przycięcia. Gałęzie te rzuciłem na hałdę, to posądzone mnie, że dokonałem kradzieży.
Jak dowiedzieliśmy się w gminie - wierzby zostały przycięte w taki sposób, iż nie ma właściwie szans, że ponownie odrosną.
- Takie działanie, to była prywata pana Malewicza - mówi Małgorzata Apostel, sołtys Lewic. - Pan Malewicz stwierdził, że on posadził te drzewa, bo był kiedyś sołtysem, więc on je sobie powycina. Ale teren jest gminny. Pan Malewicz twierdzi, że on podciął drzewa i wyrzucił do rowu, a to jest nieprawda. Było tutaj dwóch naszych mieszkańców i jeden z nich pomógł mu odnogę ciągnąć do niego do domu.
Były sołtys Lewic odwołał się od tego wyroku. Po raz kolejny sąd pochyli się nad tą sprawą 11. grudnia.