Budujesz dom? Sam musisz sprawdzić, czy nie stawiasz go na terenie zalewowym. Gmina nie musi ci tego powiedzieć
Nowelizacja prawa wodnego zwalnia samorządy z obowiązku zaznaczania w planach zagospodarowania przestrzennego, gdzie znajdują się tereny zalewowe. To może oznaczać kolejne ryzykowne inwestycje na działkach zagrożonych zalaniem.
Jak mówi Zbigniew Bahryj, dyrektor Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Opolu, w tych realiach prawnych sam zainteresowany powinien sprawdzić, czy istnieje zagrożenie tam, gdzie np. chce postawić dom.
- Sprawdzić to można w planach zarządzania ryzykiem powodziowym, które dopiero wchodzą w życie lub w mapach ryzyka powodziowego dostępnych na stronach Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej - informuje nasz gość.
- Rząd ugiął się pod wpływem samorządów i wprowadził do prawa wodnego zapis, że plany zagospodarowania przestrzennego mogą, ale nie muszą, uwzględniać mapy ryzyka powodziowego - wyjaśnia dyrektor Bahryj.
- Przede wszystkim chodzi o samorządy tych gmin, które znajdują się właśnie na obszarach zalewowych. Bez tego zapisu gminy byłyby narażone na wypłatę wysokich odszkodowań osobom, które nie mogłyby rozpocząć budowy na wykupionym terenie z powodu wysokiego ryzyka zalania - wyjaśnia Bahryj.
Na Opolszczyźnie problem dotyczy kilkudziesięciu miejsc, w tym praktycznie wszystkich gmin położonych w dorzeczu Odry.
- Sprawdzić to można w planach zarządzania ryzykiem powodziowym, które dopiero wchodzą w życie lub w mapach ryzyka powodziowego dostępnych na stronach Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej - informuje nasz gość.
- Rząd ugiął się pod wpływem samorządów i wprowadził do prawa wodnego zapis, że plany zagospodarowania przestrzennego mogą, ale nie muszą, uwzględniać mapy ryzyka powodziowego - wyjaśnia dyrektor Bahryj.
- Przede wszystkim chodzi o samorządy tych gmin, które znajdują się właśnie na obszarach zalewowych. Bez tego zapisu gminy byłyby narażone na wypłatę wysokich odszkodowań osobom, które nie mogłyby rozpocząć budowy na wykupionym terenie z powodu wysokiego ryzyka zalania - wyjaśnia Bahryj.
Na Opolszczyźnie problem dotyczy kilkudziesięciu miejsc, w tym praktycznie wszystkich gmin położonych w dorzeczu Odry.