Pierwszy set rozpoczął się od prowadzenia gospodarzy po skutecznym ataku Simone Parodiego z drugiej linii. W następnych akcjach oglądaliśmy twardą walkę o każdy punkt z obu stron. Tak było do stanu 8:8. Później gospodarze dzięki odrzucającemu od siatki serwisowi i przede wszystkim bardzo dobrej grze blokiem odskoczyli na kilka punktów i objęli prowadzenie 16:10. W dalszej części seta do pracy mocniej zabrali się przyjezdni, którzy zniwelowali straty do zaledwie jednego punktu (22:21). Końcówka należała jednak do trójkolorowych. Decydujący punkt ze środka zdobyła David Smith, a ZAKSA wygrała 25:22.

Początek drugiej partii znowu bardzo wyrównany. Tak było do stanu 5:5. Później bardziej skuteczni byli zawodnicy trenera Nikoli Grbicia. Dzięki temu mistrzowie Polski wyszli na prowadzenie 9:6 i 11:8. Nie zrażona takim obrotem sprawy ekipa z Warszawy zdołała doprowadzić do remisu, a nawet wyjść na prowadzenie 16:15. W decydującej części seta gospodarze popełnili kilka błędów, co skrzętnie wykorzystała drużyna Andrei Anastasiego i do prowadziła do remisu. Drugi set dla Warszawy 25:22.

Po remisowym początku kolejnej odsłony, zdeterminowani gospodarze po kilku następnych akcjach odskoczyli rywalom na siedem punków i objęli prowadzenie 15:8. Wypracowanej przewagi nasza drużyna nie oddała już do samego końca i trzeciego seta wygrała pewnie 25:20.

W czwartej partii początkowo tradycyjnie już gra była bardzo wyrównana. Obie drużyny za wszelką cenę chciały wygrać tego seta. ZAKSA, by zgarnąć komplet punków, a VERVA, by doprowadzić do tie-breaka. Tym razem znacznie więcej jakości w grze zaprezentował zespół ze stolicy i to on wyraźnie wygrał 25: 18.

W decydującym secie goście poszli za ciosem. Szybko wypracowali kilka punktów przewagi i mimo ambitnego pościgu kędzierzynian wygrali 15:11, a całe spotkanie 3:2.

- Nie udało nam się wygrać tego spotkania. Myślę, że nie ma co się załamywać. Grał mistrz z wicemistrzem z poprzedniego sezonu. Dwie drużyny, które jeszcze nie przegrały. Mecz stał na bardzo wysokim poziomie. Wynik 3:2, zacięta walka. Niestety, to my się dzisiaj okazaliśmy słabsi - podsumowuje Łukasz Kaczmarek z kędzierzyńskiej ZAKSY.