ZAKSA kończy przygodę z Klubowymi Mistrzostwami Świata. Sada Cruzeiro górą
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w trzecim grupowym występie w hali Arena Opole na Klubowych Mistrzostwach Świata przegrała z brazylijską Sadą Cruzeiro 0:3 ( (13:25, 30:32, 20:25) i zakończyła swój udział w turnieju.
By mysleć o półfinale trójkolorowi musieli bezwzględnie wygrać mecz z obrońcami trofeum. Już pierwszy set pokazał, że to zadanie będzie niezwykle trudne do zrealizowania. Nasz zespół miał poważne problemy z zagrywką rywali, którzy równie skuteczni byli w ataku i wygrali gładko 25:23.
W secie numer dwa znacznie lepiej od samego początku radzili sobie kędzierzynianie, którzy zdołali wypracować kilkupunktową przewagę (11:6 i 16:11). W końcówce ekipa z Brazylii zdołała wyrównać i do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była gra na przewagi. Ostatecznie, po wielu świetnych akcjach z obu stron, górą byli ponownie zawodnicy z Cruzeiro, którzy wygrali 33:31.
W kolejnej odsłonie utytułowani goście prowadzili praktycznie od samego początku i mimo ambitnej pogoni naszego zespołu, wygrali przekonująco 25:20, a całe spotkanie 3:0.
- Sada jest obrońcą tytułu, dzisiaj zagrali dużo lepiej od nas. Zasłużenie wygrali, czegoś nam brakowało - tłumaczył po spotkaniu Mateusz Bieniek, środkowy Zaksy.
- Wiedzieliśmy, że mają zawodników dysponujących bardzo dobrą zagrywką. Tam grają, nie oszukujmy się, jedni z najlepszych zawodników na świecie. Leal, Simon, to są zawodnicy klasa sama w sobie. Jak ja byłem mały, to oglądałem ich w telewizji, jak ogrywali wszystkich. Dzisiaj nam "wkopali". Szkoda, chcieliśmy się im postawić. Niestety czegoś zabrakło - zakończył Bieniek.
W secie numer dwa znacznie lepiej od samego początku radzili sobie kędzierzynianie, którzy zdołali wypracować kilkupunktową przewagę (11:6 i 16:11). W końcówce ekipa z Brazylii zdołała wyrównać i do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była gra na przewagi. Ostatecznie, po wielu świetnych akcjach z obu stron, górą byli ponownie zawodnicy z Cruzeiro, którzy wygrali 33:31.
W kolejnej odsłonie utytułowani goście prowadzili praktycznie od samego początku i mimo ambitnej pogoni naszego zespołu, wygrali przekonująco 25:20, a całe spotkanie 3:0.
- Sada jest obrońcą tytułu, dzisiaj zagrali dużo lepiej od nas. Zasłużenie wygrali, czegoś nam brakowało - tłumaczył po spotkaniu Mateusz Bieniek, środkowy Zaksy.
- Wiedzieliśmy, że mają zawodników dysponujących bardzo dobrą zagrywką. Tam grają, nie oszukujmy się, jedni z najlepszych zawodników na świecie. Leal, Simon, to są zawodnicy klasa sama w sobie. Jak ja byłem mały, to oglądałem ich w telewizji, jak ogrywali wszystkich. Dzisiaj nam "wkopali". Szkoda, chcieliśmy się im postawić. Niestety czegoś zabrakło - zakończył Bieniek.