MKS Kluczbork przegrał w Legnicy z Miedzią
W zaległym spotkaniu 19. kolejki I ligi piłki nożnej MKS Kluczbork uległ na wyjeździe Miedzi Legnica 0:2. MKS-owi zabrakło przede wszystkim jakości w ofensywie.
Od pierwszych minut MKS dobrze prezentował się na tle trudnego rywala. Kluczbork dobrze operował piłką w środku pola i częściej niż gospodarze bywał pod polem karnym przeciwnika. W 28 minucie jednak sędzia spotkania podyktował kontrowersyjną "jedenastkę", którą na bramkę zamienił Jani Petteri Forsell. Utrata bramki zmusiła MKS do zmiany taktyki na bardziej ofensywną, ale nie dało to efektu w postaci wyrównującej bramki.
Na początku drugiej części gry arbiter podyktował drugi rzut karny dla gospodarzy, ale tym razem Wojciech Kaczmarek był lepszy od Forsella. W 69 minucie na placu gry pojawił się Michał Bartkowiak i od początku swojej obecności dał się mocno obrońcom MKS-u we znaki. Kilka razy groźnie było po jego podaniach, aż w 73 sam wpisał się na listę strzelców.
Po utracie drugiej bramki MKS stracił wiarę na dobry rezultat, a do tego nie miał kim w ataku postraszyć gospodarzy. Miedź Legnica - MKS Kluczbork 2:0
- Nasze plany mocno pokrzyżował podyktowany w pierwszej połowie rzut karny - mówi Tomasz Asensky, trener MKS-u Kluczbork. - Arbiter nie popełnił błędu, ponieważ nie podyktował rzutu karnego. Ja po raz byłem na meczu, kiedy to sędzia techniczny podejmuje decyzje, który jest najdalej od akcji i mówi, że jest rzut karny.
W tabeli pierwszej ligi Kluczbork jest na ostatniej 18. pozycji.
Na początku drugiej części gry arbiter podyktował drugi rzut karny dla gospodarzy, ale tym razem Wojciech Kaczmarek był lepszy od Forsella. W 69 minucie na placu gry pojawił się Michał Bartkowiak i od początku swojej obecności dał się mocno obrońcom MKS-u we znaki. Kilka razy groźnie było po jego podaniach, aż w 73 sam wpisał się na listę strzelców.
Po utracie drugiej bramki MKS stracił wiarę na dobry rezultat, a do tego nie miał kim w ataku postraszyć gospodarzy. Miedź Legnica - MKS Kluczbork 2:0
- Nasze plany mocno pokrzyżował podyktowany w pierwszej połowie rzut karny - mówi Tomasz Asensky, trener MKS-u Kluczbork. - Arbiter nie popełnił błędu, ponieważ nie podyktował rzutu karnego. Ja po raz byłem na meczu, kiedy to sędzia techniczny podejmuje decyzje, który jest najdalej od akcji i mówi, że jest rzut karny.
W tabeli pierwszej ligi Kluczbork jest na ostatniej 18. pozycji.