Orlik musiał uznać wyższość Cracovii
W 30. kolejce hokejowej ekstraklasy Orlik Opole podejmował wicelidera Comarch Cracovię Kraków. Goście byli zdecydowanie lepsi i zasłużenie wywieźli z Opola komplet punktów.
Zaczęło się obiecująco. W 4 minucie gry Orlikowi prowadzenie dał Kacper Guzik. Później na tafli panowali goście. Najpierw w 7 minucie i 45 sekundzie Petr Kalus doprowadził do wyrównania, a dwa potężne ciosy opolanie musieli jeszcze przyjąć pod koniec pierwszej tercji. Na 2:1 dla gości w 17 minucie trafił Damian Kapica, a zaledwie półtorej minuty później wynik podwyższył, pokonując drugi raz dzisiejszego wieczora Johna Murray'a, Petr Kalus. Druga tercja na remis. Najpierw trafił Petr Sinagl i było 1:4. Następnie znów na listę strzelców wpisał się Guzik, który wlał nieco nadziei w opolskie serca. Ale ta nadzieja pękła niczym mydlana bańka w 53 minucie. Wówczas na 5:2 trafił Krystian Dziubiński. Ten sam zawodnik pokonał Murray'a 3 minuty później, a Orlika dobił w 56 minucie Marek Wróbel.
- Trudno się gra mając do dyspozycji tak wąską kadrę - mówi Bartłomiej Bychawski, obrońca Orlika Opole. - Nie mieliśmy w sumie nic do powiedzenia w tym meczu. Oprócz drugiej tercji nie zagraliśmy nic ciekawego. Ale to jest kwestia tego, że Cracovia miała bardziej liczny skład.
Orlik przegrał z Cracovią 2:7.
- Trudno się gra mając do dyspozycji tak wąską kadrę - mówi Bartłomiej Bychawski, obrońca Orlika Opole. - Nie mieliśmy w sumie nic do powiedzenia w tym meczu. Oprócz drugiej tercji nie zagraliśmy nic ciekawego. Ale to jest kwestia tego, że Cracovia miała bardziej liczny skład.
Orlik przegrał z Cracovią 2:7.