W Niemodlinie pokłócili się na stadionie o szatnię i magazynek
- Zarząd klubu, trenerzy i zawodnicy muszą spotykać się w magazynku pośród koszulek i schnących narzutek - mówi Andrzej Jędrzejczyk, wiceprezes MKS Sokół Niemodlin.
- Jest problem z finansami, człowiek wykłada swoje pieniądze, jesteśmy społecznikami. Był kiedyś obiekt stary - drewniana buda - to byliśmy bardziej zadowoleni, bo mieliśmy obiekt dla siebie. Każdy klub, który przyjeżdża na mecze, śmieje się z nas - mówi prezes Jędrzejczyk.
Kłótnia wybuchła po ostatniej kontroli Sanepidu. Inspektor chciał ukarać kierownictwo ośrodka sportu za pozostawiony bałagan i smród w szatni.
Krzysztof Kubiak, dyrektor OSiR-u, mówi, że zawodnicy chcą ją mieć tylko do swojej dyspozycji, a z budynku stadionu korzystają także inne osoby, na przykład uczniowie szkół.
- Przychodzą dziewczyny i chłopcy, a mam do dyspozycji tylko jedną szatnię. To problem. Ja uważam, że po treningu rzeczy trzeba zabrać ze sobą i je wyprać. Jestem zdziwiony tym listem, bo praktycznie każda sprawa, której klub potrzebuje, jest załatwiana - mówi dyrektor Kubiak.
Dyrektor Kubiak dodaje, że działacze klubu mogą korzystać, kiedy chcą, z rotundy. Także wtedy, gdy będzie wynajęta osobie zewnętrznej.
Prezesi klubu Sokół Niemodlin mówią, że jeśli do czerwca sytuacja na stadionie miejskim w Niemodlinie nie poprawi się, przestaną go finansować z prywatnych pieniędzy i wycofają się z rozgrywek.
Bogusław Kalisz