Prudnickie kino nie ma problemów z frekwencją
Ponad 20 tysięcy widzów odwiedziło już kino „Diana” w Prudniku. Właśnie mija rok od jego otwarcia. Kina w tym mieście nie było od 1989 roku. Na potrzeby dziesiątej muzy gmina zaadaptowała salę widowiskową tamtejszego ośrodka kultury. Wśród przychodzących na seanse najwięcej jest uczniów.
- Przez ten rok działalności mieliśmy 422 projekcje - mówi Jarosław Pytel, kierownik prudnickiego kina. – Z tego 188 to były bajki i 244 filmy dla starszej widowni. Średnia miesięczna odwiedzających kino to 1700 widzów, co uważam za sukces. Największą popularnością cieszył się film „Botoks”, no i dla dzieci bajka „Balerina”. Były jednak filmy, na których nie pojawił się żaden widz. Są to „Wrota bohaterów” oraz „Moja walka - Mamed Khalidow”.
- Cieszę się, że po tylu latach przerwy znowu mamy kino – powiedziała nam prudnicka emerytka, pani Krystyna. – Byłam na kilku filmach i będę coraz częściej tam przychodzić.
- Kino jest takie, jakie ma być – uważa Damian, prudnicki gimnazjalista. – Nagłośnienie jest najwyższej klasy. Problem jest z siedzeniami. Są mało wygodne, a tak to wszystko na plus.
Po wojnie w czasach PRL Prudnik miał trzy kina. Ostanie z nich nazywało się „Wyzwolenie”. Zamknięto je, gdyż przynosiło straty. Tam, gdzie się mieściło działa obecnie inkubator przedsiębiorczości.
- Cieszę się, że po tylu latach przerwy znowu mamy kino – powiedziała nam prudnicka emerytka, pani Krystyna. – Byłam na kilku filmach i będę coraz częściej tam przychodzić.
- Kino jest takie, jakie ma być – uważa Damian, prudnicki gimnazjalista. – Nagłośnienie jest najwyższej klasy. Problem jest z siedzeniami. Są mało wygodne, a tak to wszystko na plus.
Po wojnie w czasach PRL Prudnik miał trzy kina. Ostanie z nich nazywało się „Wyzwolenie”. Zamknięto je, gdyż przynosiło straty. Tam, gdzie się mieściło działa obecnie inkubator przedsiębiorczości.