160 lat śląskich Teksańczyków
- Ślązacy wyjechali z ówczesnych Niemiec w 1854 roku na podstawie listów i zaproszeń od ks. Leopolda Moczygemby. To nie było kilka osób, to były całe rodziny, ponad 100 rodzin, obywateli Niemiec. Sprzedali wszystko i ruszyli w daleką i niebezpieczną podróż - przypomina Gerard Kurzaj.
Podróż przez Atlantyk trwała osiem tygodni. W Okolicach San Antonio na emigrantów czekał ks. Leopold Moczygemba, franciszkanin i wysłannik papieski do Ameryki. Osadę, którą założyli, nazwano Panna Maria. Jednak nie wszystkim przypadł do gustu gorący i dziki Teksas. Świadczą o tym listy pisane przez rozczarowanych osadników.
- Doszło do zgrzytu pomiędzy osadnikami a księdzem Moczygembą. Na miejscu czekał na nich upał, grzechotniki i Indianie. Tubylcy wyśmiewali stroje śląskich kobiet, a Indianie napadali i skalpowali nowych przybyszów - wspomina na podstawie listów Kurzaj.
Po drodze była jeszcze wojna secesyjna, walka o zniesienie niewolnictwa i wiele innych niesamowitych przygód Ślązaków w Ameryce.
Dziś w Stanach Zjednoczonych żyje około 200 tyś. osób, które mogą powiedzieć, że ich korzenie sięgają Śląska.
Z okazji 160. rocznicy wyjazdu pierwszej takiej grupy osadników "za wielką wodę" w najbliższą niedzielę (16.03) w Muzeum Diecezjalnym w Opolu otwarta zostanie wystawa zatytułowana "Śląscy Teksańczycy wczoraj i dziś". Wernisaż zaplanowano na godzinę 16.00. Wstęp wolny.
Posłuchaj:
Posłuchaj także Loży Radiowej
Krzysztof Rapp