Plaga wypalania traw na Opolszczyźnie
– Są jednak gminy, gdzie do takich zdarzeń dochodzi sporadycznie. Trzeba pochwalić Murów, Zębowice, Radłów i Strzeleczki, w których od początku roku nie odnotowano ani jednego pożaru. Są też gminy z niechlubnymi wynikami: na pierwszym miejscu Lubsza, potem Niemodlin, Głuchołazy, Namysłów, Nysa i miasto Opole – mówi brygadier Adam Janiuk, rzecznik opolskiej straży pożarnej.
Koszty takiego procederu są wysokie.
– Dwa lata temu pożary kosztowały straż pożarną i gminy 1,5 mln zł. W skali kraju są to olbrzymie kwoty, a idą one nie tylko z budżetu państwa, którego nikt nie traktuje jako "swój", ale także z budżetu gmin, bo przecież straż pożarna podczas akcji bierze wodę z hydrantów. Jeżeli do akcji wyjeżdża jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej, to za jej utrzymanie też płaci gmina, a te pieniądze można by było przeznaczyć na inny cel – tłumaczył gość rozmowy "W cztery oczy".
Według statystyk, najczęściej do pożarów dochodzi w niedziele, wtorki, soboty i poniedziałki, najspokojniej jest w środy. Ogień pojawia się w godzinach popołudniowych od 15:00 do 20:00.
Straż jak co roku apeluje o powstrzymanie się od wypalania traw, tym bardziej, że jest bardzo sucho i pożar może rozprzestrzenić się na lasy.
W związku z wypalaniem traw doszło także, w województwie śląskim, do zdarzenia śmiertelnego.
Posłuchaj naszego rozmówcy:
Źródło: Rozmowa "W cztery oczy"
Oprac: Roman Juranek (oprac. ASz.)