Panie chcą do wojska
Około 600 mieszkańców powiatu kędzierzyńsko-kozielskiego zostało wezwanych w tym roku do kwalifikacji wojskowej. 5 marca powiatowa komisja, w której składzie są m.in. lekarze, kończy swoją pracę (działała od 3 lutego).
Obecnie rekrutacja wygląda inaczej niż jeszcze kilka lat temu, kiedy istniał obowiązek odbycia służby wojskowej. Teraz przymusu nie ma, ale nie ma też symulowania. Przeciwnie, bardzo wielu wiąże swoją przyszłość z mundurem.
– Oprócz mężczyzn mamy obowiązek wzywać kobiety, których zawody mogą okazać się przydatne dla sił zbrojnych. Mowa o psychologach czy pielęgniarkach – mówi major Jarosław Krzemiński, szef wydziału rekrutacji Wojskowej Komendy Uzupełnień w Kędzierzynie-Koźlu.
Młodzi ludzie otrzymują kategorię zdolności i zostają przenoszeni do rezerwy. Nie ma typowego poboru. – Zainteresowanie jest ogromne, przyszło wiele pań gotowych do pracy w naszych strukturach, wiele z nich po prostu żyje wojskiem – podkreśla major Krzemiński.
Chodzi przede wszystkim o deficyt zatrudnienia na rynku pracy, a wojsko daje stabilizację i pewne wynagrodzenie. Potencjalnych rekrutów najpierw czeka służba przygotowawcza, która trwa maksymalnie 4 miesiące, to ona daje furtkę do przyszłej służby zawodowej. – Trzeba ją odbyć, by w ogóle móc ubiegać się o powołanie do służby – dodaje Krzemiński.
Zarobki są różne, zależne od stopnia wojskowego. Inne wynagrodzenie wpływa na konto szeregowego, a inne pułkownika czy generała. Na początek jest to kwota około 2800 zł brutto, do tego dodatki w postaci trzynastej pensji, tzw. mundurówki, gratyfikacji urlopowej oraz możliwość zwrotu kosztów za wynajem mieszkania.
oprac. Witold Wośtak