Praszka: Lokatorzy w długach
Jerzy Gracz, prezes spółdzielni, zauważa, że problemy w regulowaniu płatności zaczęły się wtedy, kiedy spółdzielnia zburzyła ciepłownię węglową i przeszła na ogrzewania gazowe. Przypomnijmy: budowa ciepłowni gazowej i montaż kolektorów słonecznych były sztandarową inwestycją w Praszce. Dziś większość kolektorów jest nieczynna. Powodem są często usterki.
- Trzeba było zlikwidować węglową kotłownię zakładową, która zaopatrywała całe miasto w ciepło. Wtedy te ceny były o wiele niższe. Teraz mamy jedynie ciepłownię gazową. Koszty podgrzania wody są wysokie – zauważa Gracz.
Rafał Simbor, który stanął na czele stowarzyszenia broniącego praw mieszkańców spółdzielni, mówi o tym, że część z nich w zeszłym roku miało niedopłaty sięgające nawet 2000 złotych. – Przy tym rachunki są jedne z wyższych w regionie - dodaje.
- To są kuriozalne sytuacje. Ludzie siedzą w polarach, nie odkręcają ogrzewania, bo w poprzednim rozliczeniu otrzymali duże niedopłaty. Mieszkania są zawilgocone, pojawia się grzyb – mówi Simbor.
Spirala długów - tak można określić sytuację części mieszkańców spółdzielni. Jarosław Tkaczyński, burmistrz Praszki, dodaje, że większość eksmisji nie można wykonać ponieważ gmina nie dysponuje mieszkaniami o niższym standardzie, czyli tańszymi w utrzymaniu.
- Na dziś nie ma takich wolnych mieszkań. Co roku przebudowujemy strychy, ale trzeba pamiętać, ze miasto ma też listę osób oczekujących na mieszkanie komunalne czy socjalne – dodaje.
Spółdzielnia chce wprowadzić program naprawczy - planuje budowę przyblokowych małych kotłowni. Rafał Simbor uważa, że takie rozwiązanie pomnoży dodatkowo koszty ogrzewania. Tym bardziej, że kotłownie i tak będą zasilane gazem.
Do tematu wracamy w magazynie reporterów po godzinie 13:00.
Posłuchaj naszych rozmówców:
Piotr Wrona