Wcześniej o takim niepokojącym zjawisku mówili politycy Solidarnej Polski, powołując się zresztą na publiczne wypowiedzi wicemarszałka Romana Kolka, który odpowiada za wojewódzkie placówki medyczne.

- To zrozumiałe, że jeśli mamy do czynienia ze szczególnie skomplikowanym przypadkiem, kierujemy go do szpitala o wyższym poziomie referencyjności - mówi dr Wandrasz. - Niestety, nie zawsze zostaje przyjęty. - Po, że tak powiem, rajdzie między placówkami wraca z powrotem i z problemem interdyscyplinarnym, bo o taki problem medyczny zwykle chodzi, musimy radzić sobie sami, jako szpital powiatowy - dodaje.

Przypomnijmy: 17-letnia matka, która zmarła na sepsę w szpitalu w Kędzierzynie-Koźlu, nie została przyjęta do dwóch szpitali w Opolu.

Wicemarszałek województwa zajmujący się sprawami ochrony zdrowia Roman Kolek odpowiada na zarzuty stawiane przez dr. Wandrasza.

- Są przypadki, kiedy pacjenta trzeba przekazać do innego szpitala, ale też zdarza się, że szpital ma możliwości leczenia i diagnostyki a z jakichś względów przekazuje pacjenta do innego szpitala. I tego typu sytuacji trzeba unikać - mówi.

- Zwróciłem się do opolskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia z prośbą o przedstawienie danych dotyczących takiej migracji pacjentów pomiędzy szpitalami - zaznacza wicemarszałek. - Zgadzam się, że dla dobra pacjenta trzeba go czasami przekazać do innego szpitala, żeby kompetentnie się nim zająć.

- Są też jednak przypadki, że w szpitalu "niższego rzędu" wcale pacjent nie musiałby być hospitalizowany, bo od razu powinien trafić do szpitala o wyższym poziomie referencyjności - zaznacza Roman Kolek. - Nazywam to odcinaniem kuponów ze środków Narodowego Funduszu Zdrowia. Mimo, że szpital od początku wie, że nie poradzi sobie z leczeniem pacjenta, przyjmuje go, rozlicza się z NFZ za hospitalizację, a potem przekazuje chorego do innej placówki - dodaje wicemarszałek Kolek.

Posłuchaj wypowiedzi naszych rozmówców:

Posłuchaj także całej rozmowy W cztery oczy z dr. Piotrem Wandraszem

Aneta Skomorowska