Czy nauczyciele mają co świętować?
– Myślałem, że nie dożyję czasów, w których nastąpią takie radykalne zwolnienia nauczycieli. To nie tylko niekorzystne zmiany w stosunku do nauczycieli, ale również pracowników administracji i obsługi. Od wielu lat pracownicy ci nie mają żadnych podwyżek, oni w zasadzie są na bazie minimum socjalnego i to strasznie boli – mówi Piotr Pakosz.
Nauczycielska Solidarność krytykuje proponowane przez rząd zmiany w Karcie nauczyciela i nie wyklucza protestów w razie wprowadzenia w życie niekorzystnych, ich zdaniem, zmian. Kontrowersje budzi m.in. pomysł ewidencjonowania czasu pracy nauczycieli. Na dziś to 40 godzin tygodniowo, w tym 18 godzin przy tablicy, pozostały czas nauczyciele wykorzystują na przygotowanie zajęć.
– Ma się to zmienić, choć uważam, że to dziwne. Po raz pierwszy bardzo długo czekaliśmy, jako związkowcy, na ostateczne wyliczenie czasu pracy, jaki nauczyciel poświęca. Okazało się, że zgodnie z wyliczeniami Instytutu Edukacji ponad 47 godzin. A więc, jeżeli zaczniemy ewidencjonować, kto zapłaci za tę resztę? Nie wyobrażam sobie tego – podkreśla gość Radia Opole.
W całym kraju, według różnych szacunków, pracę straciło około 7000 nauczycieli. – Gdyby doszło do protestu przeciwko zmianom w Karcie nauczyciela, mógłby on polegać na oflagowaniu szkół i spowolnieniu pracy nauczycieli – powiedział Piotr Pakosz. – Na dziś rozmowy prowadzone w ramach tzw. komisji trójstronnej nie dają nadziei na uzyskanie rozwiązania satysfakcjonującego obie strony – dodaje.
Źródło: Rozmowa „W cztery oczy”.
Posłuchaj wypowiedzi naszego rozmówcy:
Jacek Rudnik (oprac. WK)