Opolscy politycy przygotowują się już do wyborów?
Sprawdzała to Aneta Skomorowska.
Gospodarskie wizyty i "objazdówka" terenu, w którym się rządzi, nie są nowością. – Robił tak Gierek, ale robił też faraon – mówi doradca marszałka Janusz Wójcik. – To nic nowego. Chodzi o to, żeby gospodarz województwa spotkał się z gospodarzami gminy, tak by można było zobaczyć np. osiągnięcia gospodarcze, to, jak gminy sobie radzą – tłumaczy Wójcik.
Pretekstem do odwiedzin w miasteczkach Opolszczyzny jest oczywiście Specjalna Strefa Demograficzna. – Marszałek często podkreśla, że opracowując swój autorski plan dotyczący strefy demograficznej wiele materiałów zebrał, kiedy już chyba z 3 lata temu robiliśmy objazd po gminach graniczących z różnymi województwami. To mu wiele dało. Podczas tych jednodniowych wizyt można było zobaczyć i osiągnięcia, i różne plany gmin – wyjaśnia Wójcik. Czy to już kampania wyborcza? – Mówią, że kampania rozpoczyna się dzień po wyborach, więc można stawiać taki zarzut – komentuje doradca marszałka.
Obserwatorów życia politycznego takie działanie nie powinno dziwić. Widzieliśmy to już na większą skalę. Premier też przecież jeździł po Polsce. Donald Tusk ma Tuskobus a Józef Sebesta? – „Sebestobus”, to chyba bardzo dobre skojarzenie – mówi Andrzej Namysło z Sojuszu Lewicy Demokratycznej, komentując tournée marszałka. – Jestem trochę zaskoczony, choć uważam, że władza powinna być bliżej ludu. Tylko odnoszę wrażenie, że ma to charakter kampanijny, akcyjny. Być może jest to związane z nie tak odległą perspektywą wyborów, być może wyborów do Parlamentu Europejskiego, tego nie wiemy. Wieść gminna niesie, że taka możliwość istnieje, choć wiemy wszyscy, że pan marszałek chciałby być ponownie marszałkiem – tłumaczy Namysło.
Jerzy Czerwiński z klubu Prawa i Sprawiedliwości w sejmiku województwa radzi marszałkowi, żeby – zamiast jeździć po regionie – zaczął nim rządzić. – Ludzie są już na to odporni, zagrywki PR-owskie nie przynoszą takiego skutku, jak myślą przedstawiciele Platformy Obywatelskiej. Mniej PR, więcej pracy. Kiedyś określiłem to, co robi Platforma razem z koalicjantami, jako zasadę 3P: pic, PR, popapraństwo i niestety, to się sprawdza – stwierdza Czerwiński.
Prawo i Sprawiedliwość od zeszłego roku przygotowuje się do kampanii przedwyborczej. – Mamy już strategię kampanii w regionie, prowadzimy rozmowy z ludźmi i organizacjami – mówi, oszczędzając szczegółów, Arkariusz Szymański, sekretarz partii w okręgu Opole.
W SLD również widać zbliżające się wybory. – Chyba wszyscy powoli się do tego przymierzamy, ale nie ma istotnych rozstrzygnięć co do przyszłej kampanii, choć wiem, że niektórzy koledzy już stoją w dołkach startowych, niektórzy już chyba nawet wystartowali – stwierdził Andrzej Namysło.
Można przypuszczać, że chodzi tutaj o jego partyjnego kolegę posła Tomasza Garbowskiego, który stracił stanowisko szefa SLD w regionie. Można też odnieść wrażenie, że częstsze organizowanie przez niego konferencji prasowych jest nieprzypadkowe. Więcej konferencji organizuje również druga frakcja w partii, czyli zwolennicy nowego lidera Piotra Woźniaka. – Właśnie być może ma to związek ze zmianą lidera, który dał nowego ducha tej organizacji – ocenia Namysło.
Organizowanie gospodarskich wizyt, nie tylko na szczeblu samorządowym, ale też w skali kraju zawsze jest postrzegane jako zabieg PR-rowski i kampanię polityczną. Opozycja ma wtedy okazję to mówienia, że władza za publiczne pieniądze walczy o wyborców, a partie, które nie rządzą, takich finansowych możliwości nie mają. Z drugiej jednak strony, jeśli rządzący nie odwiedzają "prowincji", to mówi się, że władza zamyka się w swoim "pałacu", otacza się dworzanami i jest oderwana od rzeczywistości oraz problemów tak zwanych zwykłych ludzi. Powinna więc do tych ludzi się wybrać – jak to zrobić, jeśli nie za publiczne pieniądze?
Posłuchaj informacji:
Aneta Skomorowska (oprac. WK)