Po 18,5 tys. zł kary muszą zapłacić dwa opolskie szpitale
- Czyli na przykład oddział chirurgii w szpitalu wojewódzkim jednego dnia funkcjonował na ostro, następnego dnia oddział chirurgii ogólnej WCM-u. Nastąpiła tzw. dysfunkcja tego systemu - dodaje Jerzy Pilarski.
Kontrola wykazała także, że w szpitalu wojewódzkim na bloku operacyjnym co drugi dzień nie dyżurował anestezjolog. - Szpital tłumaczył się tym, że miał ochronę w postaci dyżuru pod telefonem. Takiego pojęcia nie ma już w obecnych przepisach prawa, nie ma możliwości pełnienia dyżuru pod telefonem, tym bardziej, jeśli chodzi o blok operacyjny, gdzie czasami decydują minuty, sekundy. Dobrze, że się nic nie stało - dodaje Jerzy Pilarski.
Były też przypadki, kiedy pacjenci wstępnie zaopatrzeni w jednym oddziale ratunkowym zostali odsyłani do drugiego szpitala, ale nie szpitalnym transportem. Chorzy jechali na drugi koniec miasta swoim samochodem lub taksówką. Biegły powołany przez NFZ do przeprowadzenia kontroli stwierdził, że to zagrażało życiu lub zdrowiu.
Jeśli chodzi o wysokość kary finansowej, to dla szpitala wojewódzkiego jest ona maksymalna, na jaką pozwala ustawa, WCM maksymalnej kary nie dostał, ale również ma zapłacić 18,5 tys. zł. - Uznaliśmy, że uchybienia są podobne w obu szpitalach. Posługując się maksymalną karą, którą mogliśmy zastosować w jednej placówce, podobną nałożyliśmy na drugą - tłumaczy Filip Nowak, dyrektor opolskiego oddziału NFZ.
Oba szpitale mają w trybie natychmiastowym zaprzestać stosowania naprzemiennych dyżurów, jeśli zajdzie taka potrzeba przekazywać sobie pacjentów przy pomocy jednostek transportu sanitarnego. Szpital wojewódzki ma natychmiast wprowadzić całodobowy stacjonarny dyżur anestezjologa. NFZ zapowiada, że będzie sprawdzał, czy szpitale zastosowały się tych nakazów.
Aneta Skomorowska (oprac. JM)