W Głuchołazach nadal widać kataklizm. "Bez wojska nie dalibyśmy sobie rady"
"Wielkie podziękowania dla żołnierzy za pomoc". Te słowa powtarzają mieszkańcy Głuchołaz, którzy wciąż zmagają się z porządkowaniem mieszkań, piwnic i podwórek po zalaniu przez rzekę Biała Głuchołaska.
Wszyscy zgodnie podkreślają, że nie daliby sobie rady bez wsparcia ze strony wojska. Mundurowi nadal wypompowują wodę oraz pomagają w wynoszeniu zalanych przedmiotów z piwnic. Mimo, że wielka woda nawiedziła Głuchołazy ponad dwa tygodnie temu, mieszkańcy nie mogą przywyknąć do wyrządzonych strat.
- Mieliśmy wszystkie piwnice zalane, a woda szła nam z jednej i drugiej strony. Nikt nie spodziewał się, że taka tragedia będzie i ja widziałam coś takiego pierwszy raz. Wielkie dzięki dla żołnierzy, że nam pomogli.
- Ja mieszkam tu przy Sikorskiego, ale mnie zalało tylko komórkę, bo mam mieszkanie na drugim piętrze. Nie mogę już napatrzeć się, jestem normalnie chora, bo wszystko jest tak zniszczone w całym mieście. Na przykład ten plac zabaw jest strasznie zniszczony. Idą małe dzieci i pytają mamy, kiedy przyjdą się tu bawić.
- Teraz mam już gaz w mieszkaniu. Chodzę i załatwiam lodówkę, bo muszę kupić nową. W kółko włączali i wyłączali prąd. Choć stara bardzo dobrze działała, to ją trafiło. Zapłaciłam za nową, ale zabrakło mi na transport i idę do domu, żeby dołożyć. Może jutro przywiozą mi tę lodówkę. Jest naprawdę ciężko.
Przypomnijmy, w Głuchołazach nadal pracuje około 140 strażaków zawodowych i ochotników.
- Mieliśmy wszystkie piwnice zalane, a woda szła nam z jednej i drugiej strony. Nikt nie spodziewał się, że taka tragedia będzie i ja widziałam coś takiego pierwszy raz. Wielkie dzięki dla żołnierzy, że nam pomogli.
- Ja mieszkam tu przy Sikorskiego, ale mnie zalało tylko komórkę, bo mam mieszkanie na drugim piętrze. Nie mogę już napatrzeć się, jestem normalnie chora, bo wszystko jest tak zniszczone w całym mieście. Na przykład ten plac zabaw jest strasznie zniszczony. Idą małe dzieci i pytają mamy, kiedy przyjdą się tu bawić.
- Teraz mam już gaz w mieszkaniu. Chodzę i załatwiam lodówkę, bo muszę kupić nową. W kółko włączali i wyłączali prąd. Choć stara bardzo dobrze działała, to ją trafiło. Zapłaciłam za nową, ale zabrakło mi na transport i idę do domu, żeby dołożyć. Może jutro przywiozą mi tę lodówkę. Jest naprawdę ciężko.
Przypomnijmy, w Głuchołazach nadal pracuje około 140 strażaków zawodowych i ochotników.