Jarosław Kaczyński o MN i katastrofie smoleńskiej
- Jeżeli Niemcy chcą mieć w Polsce prawa mniejszości narodowej, to dokładnie takie sama prawa muszą mieć Polacy w Niemczech - wyjaśnia lider PiS.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości mówi też, że w czasach, gdy był premierem, uprzedzał o tych planach kanclerz Angelę Merkel. Kaczyński nie obawia się tego, że taka publiczna krytyka praw mniejszości zostanie uznana za przykład "mowy nienawiści", z którą ma walczyć specjalna rada stworzona przez ministra administracji Michała Boniego.
- Takie pomysły są po prostu niezgodne z prawem. To jest ustawa o cenzurze następczej sprzeczna z konstytucją. W moim przekonaniu jako prawnika, każda formacja polityczna, która to popiera czy będzie popierała, łamie prawo - ocenia Kaczyński.
- Nie dziwi mnie decyzja Waszyngtonu - tak prezes Kaczyński skomentował informację, że Biały Dom nie poprze starań o utworzenie międzynarodowej komisji do zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej.
- Już bardzo dawno temu zostało nam powiedziane, że jeżeli chcemy pomocy ze strony USA, to musimy mieć władzę, która będzie się tego domagała. Amerykanie jej udzielą, ale jeśli to będzie żądanie polskich władz - tłumaczy Kaczyński.
- Władze amerykańskie miały tu do czynienia nie z polskim rządem, ale z petycją grupy polskich obywateli. To są zacne inicjatywy zacnych ludzi, którzy jednak słabo orientują się w relacjach międzynarodowych, w tym, jak to naprawdę na świecie wygląda. Te osoby trochę wierzą w bajki o dobrych wujkach, ale ich nie ma - twierdzi Kaczyński.
Prezes Jarosław Kaczyński przyjechał do Opola na zaproszenie lokalnych struktur partii i lidera PiS na Opolszczyźnie Sławomira Kłosowskiego.
Marek Świercz (oprac. BO)