Jesienny krajobraz w prudnickim parku miejskim
– Liście w parku miejskim szpecą to miejsce – uważa Julian Serafin, radny miejski Prudnika. – Do tej pory nie usunięto liści, które zapychają kanalizację i zaczynają gnić, bo jest ciepło i tworzy się specyficzny, bardzo silny zapach. W czasie wiatru są one wydmuchiwane na alejki i to ma negatywny wpływ na estetykę parku.
– Nie wszędzie w parku można prowadzić prace porządkowe – wyjaśnia Szymon Kroczak naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej, Ochrony Środowiska i Rolnictwa prudnickiego magistratu. – Prowadzone są systematyczne prace polegające na oczyszczaniu parku, również z liści poza sektorami, w miejscach, gdzie rośnie bluszcz pospolity. Próby wygrabienia liści z tych kwater związane są z zagrożeniem uszkodzenia bluszczu, który jest pod ochroną.
Zdaniem naczelnika z prudnickiego urzędu miejskiego, zalegające liście mają też swoją zaletę. Zamieniają się one w naturalną próchnicę wzbogacającą glebę w azot.
Posłuchaj informacji:
Jan Poniatyszyn (oprac. Karolina Kopacz)