Awaria goni awarię w jednej z kamienic w Prudniku
- Przyjechała ekipa, która stwierdziła uszkodzenie w mieszkaniu na parterze. Nie było właściciela tego lokalu, dlatego zamknęli cały pion. Przez całą noc, która była mroźna, nie mieliśmy ogrzewania. Rano w mieszkaniu było 8 stopni, a mam 2 dzieci. Podczas jednej zimy miałem w rogach mieszkania lód. Pruli mi całe ściany i dokładali waty, żeby docieplić to mieszkanie. Za rok okazało się, że dalej są zimne punkty. Ściany znowu były prute i docieplane - wspomina mieszkaniec kamienicy.
- Budynek jest w okresie gwarancji. Tak jak po każdym remoncie wychodzi wiele rzeczy. Tutaj wszelkiego rodzaju usterki są zgłaszane. Wykonawca z Nysy reaguje na każde zawiadomienie i usuwa te usterki. W tym przypadku też tak się stało - wyjaśnia Zdzisław Pikuła, dyrektor Zarządu Budynków Komunalnych w Prudniku.
Adaptacja pokoszarowego obiektu na mieszkania kosztowała 3,5 miliona zł.
Posłuchaj informacji:
Jan Poniatyszyn (oprac. Barbara Olińska)