Mieszkańcy Opola niszczą akademiki UO
– Mamy z tym ogromny problem, bo z mozołem budowaliśmy obraz kampusu – mówi Zbigniew Budziszewski, koordynator miasteczka akademickiego UO.
– Akty wandalizmu na terenie miasteczka akademickiego mają miejsce przez cały czas. Wcześniej wskazywano, że odpowiadają za nie studenci. Natomiast teraz, gdy się wyprowadzili, nic się nie zmieniło. Winni są jednak mieszkańcy Opola – przekonuje Budziszewski.
– Mamy kamery, ale ujęcie sprawców jest trudne, gdyż do aktów wandalizmu dochodzi nocą – kontynuuje Budziszewski. – Mamy nagrania z monitoringu i zgłaszamy wszelkie zajścia na policję. Udadło nam się wykryć jednego sprawcę, który został zidentyfikowany i zapłacił 800 zł za wymianę szlabanu – tłumaczy Budziszewski.
Niestety oszpecone ściany nie są dobrą wizytówką uczelni, na co nie mają wpływu pracownicy.
– Graffiti powstały nie tylko na Collegium Iuridicum, ale także na akademiku Kmicic i na innych obiektach, które są po remoncie. Gdyby jeszcze były ładne, można by przełknąć zniszczoną elewację. Mam wrażenie, że ludzie malują je tylko po to, by nam zniszczyć mury. Kiedyś myślałem nad tym, żeby na terenie miasteczka postawić specjalną drewnianą ścianę przeznaczoną na graffiti – dodaje Budziszewski.
Najbardziej zniszczone przez grafficiarzy są elewacje Wydziału Prawa od strony akademika "Kmicic".
Posłuchaj wiadomości:
Adam Wołek (oprac. Karolina Kopacz)