Opole: opłata za deszczówkę ponownie na wokandzie. Skarga na kalkulację opłaty
Wraca temat deszczówki w Opolu. Do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego ma trafić także druga uchwała rady miasta w tej sprawie. Zaskarżyć chce ją Tomasz Wolny, mieszkaniec Opola. Jego zdaniem kalkulacja cenowa jest źle zrobiona, a co za tym idzie, opłaty są za duże.
- Nie podoba mi się szczególnie jedna pozycja w druku uchwały, a mianowicie jest tam coś takiego, co się nazywa usługi obce i wynoszą one 6,5 miliona złotych - mówi Tomasz Wolny.
- Okazuje się, że jest to kwota, którą WiK płaci miastu za dzierżawę kanalizacji deszczowej. To znaczy, że wcześniej, jak Opole miało pod sobą tę kanalizację deszczową, to im wystarczyło pół miliona złotych, żeby ją oczyścić. Teraz Opole przekazuje do innej firmy kanalizację deszczową i każe sobie płacić 7 milionów złotych. To znaczy, że my płacąc opłatę deszczową, nie tylko płacimy Wodom Polskim, ale płacimy też za dzierżawę miastu, które zarabia na nas 7 milionów złotych - dodaje.
Tomasz Wolny odniósł się także do ustawy o prawie wodnym. Jak podkreśla, w tej opłacie deszczowej, którą musi Opole płacić jest zapis, że jeżeli miasto będzie retencjonowało 30 procent deszczu, to wtedy koszty zmnieszają się 10-krotnie.
- Czyli w tym wypadku Opole płaciłoby 300 lub 400 tysięcy złotych. Wracając do stanu z roku 2020, gdyby kanalizacja deszczowa dalej była w gestii MZD, czyli płaciliby te pół miliona złotych za eksploatację i Opole wybudowałoby na przykład ze środków unijnych jeszcze dwa takie zbiorniki, jakie są na Żwirki i Wigury, to płaciłoby zamiast 4 milionów złotych opłaty deszczowej, 400 tysięcy złotych, a łącznie byłoby to 900 tysięcy złotych - wskazuje Tomasz Wolny.
Do opłat za deszczówkę i jej kalkulacji odniósł się rzecznik opolskiego ratusza Adam Leszczyński: "Miesięcznie w przypadku mieszkania opłata za deszczówkę jest porównywalna z ceną małej kawy".
Następnie dodał: - I te opłaty ponosi się tylko wówczas, gdy nie jest prowadzona retencja wód opadowych. To ma zachęcić, przede wszystkim przedsiębiorców, do bardziej proekologicznych rozwiązań. Opole pieniądze z „deszczówki” wydaje między innymi na budowę, modernizację i utrzymanie kanalizacji deszczowej oraz retencję wód opadowych. Dlatego powstały i powstają zbiorniki retencyjne między innymi przy okazji rozbudowy ulicy Chmielowickiej, budowy mostu im. Halupczoka czy ulicy Róży Wiatrów. Część pieniędzy z tej opłaty trafia także do Wód Polskich.
Przypomnijmy, że pierwsza uchwała, na mocy której Opole wprowadziło opłatę za deszczówką została przez Wojewódzki Sąd Administracyjnym uznana za nieważną.
- Okazuje się, że jest to kwota, którą WiK płaci miastu za dzierżawę kanalizacji deszczowej. To znaczy, że wcześniej, jak Opole miało pod sobą tę kanalizację deszczową, to im wystarczyło pół miliona złotych, żeby ją oczyścić. Teraz Opole przekazuje do innej firmy kanalizację deszczową i każe sobie płacić 7 milionów złotych. To znaczy, że my płacąc opłatę deszczową, nie tylko płacimy Wodom Polskim, ale płacimy też za dzierżawę miastu, które zarabia na nas 7 milionów złotych - dodaje.
Tomasz Wolny odniósł się także do ustawy o prawie wodnym. Jak podkreśla, w tej opłacie deszczowej, którą musi Opole płacić jest zapis, że jeżeli miasto będzie retencjonowało 30 procent deszczu, to wtedy koszty zmnieszają się 10-krotnie.
- Czyli w tym wypadku Opole płaciłoby 300 lub 400 tysięcy złotych. Wracając do stanu z roku 2020, gdyby kanalizacja deszczowa dalej była w gestii MZD, czyli płaciliby te pół miliona złotych za eksploatację i Opole wybudowałoby na przykład ze środków unijnych jeszcze dwa takie zbiorniki, jakie są na Żwirki i Wigury, to płaciłoby zamiast 4 milionów złotych opłaty deszczowej, 400 tysięcy złotych, a łącznie byłoby to 900 tysięcy złotych - wskazuje Tomasz Wolny.
Do opłat za deszczówkę i jej kalkulacji odniósł się rzecznik opolskiego ratusza Adam Leszczyński: "Miesięcznie w przypadku mieszkania opłata za deszczówkę jest porównywalna z ceną małej kawy".
Następnie dodał: - I te opłaty ponosi się tylko wówczas, gdy nie jest prowadzona retencja wód opadowych. To ma zachęcić, przede wszystkim przedsiębiorców, do bardziej proekologicznych rozwiązań. Opole pieniądze z „deszczówki” wydaje między innymi na budowę, modernizację i utrzymanie kanalizacji deszczowej oraz retencję wód opadowych. Dlatego powstały i powstają zbiorniki retencyjne między innymi przy okazji rozbudowy ulicy Chmielowickiej, budowy mostu im. Halupczoka czy ulicy Róży Wiatrów. Część pieniędzy z tej opłaty trafia także do Wód Polskich.
Przypomnijmy, że pierwsza uchwała, na mocy której Opole wprowadziło opłatę za deszczówką została przez Wojewódzki Sąd Administracyjnym uznana za nieważną.