Protest mieszkańców Szymiszowa. "Nie chcemy kolejnej fabryki we wsi"
Mieszkańcy Szymiszowa w powiecie strzeleckim sprzeciwiają się powstaniu zakładu, który ma zajmować się recyklingiem baterii z samochodów elektrycznych. Jak mówią, to kolejna inwestycja w pobliżu ich domów, która będzie stwarzać zagrożenie dla środowiska. Chodzi o 2,5 hektara działki w pobliżu składowiska odpadów w Szymiszowie. Spółka Lincoln Storm wygrała przetarg na kupno gruntów. To tam miałyby powstać hale produkcyjne. Inwestor deklarował, że pozwoli to na stworzenie blisko stu miejsc pracy.
- Okazuje się, że z wsi robi się teren przemysłowy. Firma nie wzbudza naszego zaufania
- mówi Krzysztof Cejzik, mieszkaniec Szymiszowa. - Niepokoi nas przede wszystkim to, że ma to być ogromna firma znowu, która powstanie pod lasem. Tak samo pod nami jest ogromny zbiornik z wodą.
- Przypuszczam, że to nie będzie aż tak dostosowane jak powinno. Bo oni tylko obiecują, obiecują, a wszystko będzie szło w ziemię i w powietrze. Jakby to otworzyli, to znowu pojawią się kolejne ciężarówki, bo czymś to będą musieli zwozić - mówi Sylwia Janocha.
- Są wystrzały, chałupy pękają. Całą wiosnę, całe lato śmierdzi ze śmietniska. Plany mogą być też takie, że zwiozą tysiące akumulatorów, zamkną kłódkę i pojadą w inny rejon Polski albo świata - dodaje Szymon Piszniok.
Podpisanie umowy notarialnej na zakup gruntów przez spółkę było zaplanowane na wtorek 28 lutego. Umowy nie zawarto, bo nie pojawili się przedstawiciele firmy.
- Niestawienie się firmy, która wygrała przetarg na działkę w Szymiszowie w kancelarii notarialnej, nie kończy procedury przetargowej. Wysłaliśmy pismo do przedstawicieli tej firmy z prośbą o wyznaczenie nowego terminu i wyjaśnienie tej sytuacji. Czekamy na odpowiedź - wyjaśnia Małgorzata Kornaga, rzeczniczka Urzędu Miejskiego w Strzelcach Opolskich.
Za sprzedaż działki do budżetu gminy ma wpłynąć w sumie 5 milionów złotych. Jeśli inwestor zrezygnuje z zakupu gruntu, straci pół miliona złotych wadium, które wpłacił na konto gminy.
Mieszkańcy Szymiszowa liczą na to, że do transakcji nie dojdzie. Chcieliby przywrócenia we wsi terenów rolniczych i leśnych - Ta inwestycja to będzie nasz koniec. Będziemy walczyć i nie odpuścimy - deklarują.
Do tematu będziemy wracać.
- mówi Krzysztof Cejzik, mieszkaniec Szymiszowa. - Niepokoi nas przede wszystkim to, że ma to być ogromna firma znowu, która powstanie pod lasem. Tak samo pod nami jest ogromny zbiornik z wodą.
- Przypuszczam, że to nie będzie aż tak dostosowane jak powinno. Bo oni tylko obiecują, obiecują, a wszystko będzie szło w ziemię i w powietrze. Jakby to otworzyli, to znowu pojawią się kolejne ciężarówki, bo czymś to będą musieli zwozić - mówi Sylwia Janocha.
- Są wystrzały, chałupy pękają. Całą wiosnę, całe lato śmierdzi ze śmietniska. Plany mogą być też takie, że zwiozą tysiące akumulatorów, zamkną kłódkę i pojadą w inny rejon Polski albo świata - dodaje Szymon Piszniok.
Podpisanie umowy notarialnej na zakup gruntów przez spółkę było zaplanowane na wtorek 28 lutego. Umowy nie zawarto, bo nie pojawili się przedstawiciele firmy.
- Niestawienie się firmy, która wygrała przetarg na działkę w Szymiszowie w kancelarii notarialnej, nie kończy procedury przetargowej. Wysłaliśmy pismo do przedstawicieli tej firmy z prośbą o wyznaczenie nowego terminu i wyjaśnienie tej sytuacji. Czekamy na odpowiedź - wyjaśnia Małgorzata Kornaga, rzeczniczka Urzędu Miejskiego w Strzelcach Opolskich.
Za sprzedaż działki do budżetu gminy ma wpłynąć w sumie 5 milionów złotych. Jeśli inwestor zrezygnuje z zakupu gruntu, straci pół miliona złotych wadium, które wpłacił na konto gminy.
Mieszkańcy Szymiszowa liczą na to, że do transakcji nie dojdzie. Chcieliby przywrócenia we wsi terenów rolniczych i leśnych - Ta inwestycja to będzie nasz koniec. Będziemy walczyć i nie odpuścimy - deklarują.
Do tematu będziemy wracać.