Violetta Porowska o walce z dyskryminacją
Spytaliśmy, czy wprowadzone w Polsce 1 stycznia dodatkowe przepisy zakazujące dyskryminacji ze względu na płeć, rasę, pochodzenie etniczne, czy niepełnosprawność są potrzebne? Jej zdaniem są one konieczne. - W tej chwili przepisy mówią: nie wolno nikogo szykanować, wyzywać, dyskryminować, stawiać go w gorszej pozycji tylko dlatego, że np.ma inne poglądy niż my lub jest innej płci - tłumaczy Porowska.
Artykuł 13 mówi, że każdy wobec kogo zasada równego traktowania została naruszona ma prawo do odszkodowania w trybie postępowania według przepisów kodeksu cywilnego. W myśl ustawy osoba oskarżona o dyskryminację musi udowodnić, że tego nie zrobiła, a różne rodzaje dyskryminacji są w tych nowych przepisach dokładnie skatalogowane. - To dobrze, że "listuje się" takie sytuacje. Np. jeżeli chodzi o relacje męsko-damskie, często mężczyźni zachowując się jak macho, nie będą kulturalnymi wobec kobiet, czują się niezwykle zdziwieni, kiedy im się zwraca uwagę, że to nie jest właściwe zachowanie. Panowie są zszokowani, że np. poklepywanie po pupie nie jest odbierane przez kobiety jako wyraz tego, że się podoba - mówi Porowska.
Zdaniem Violetty Porowskiej zwiększa się świadomość potrzeby pilnowania parytetów w różnych dziedzinach życia społecznego, ale do pełnego komfortu jeszcze daleka droga. Stąd m.in. nowe przepisy, które mają ten proces przyspieszyć i zwrócić dodatkowo uwagę na różny możliwy charakter dyskryminacji.
Jacek Rudnik (oprac. Barbara Olińska)