Nadal nie wiadomo, skąd jest benzen, ale powietrze w Kędzierzynie-Koźlu będzie badać kolejna mobilna stacja
Mobilna stacja badań do końca roku będzie monitorować stan powietrza w Kędzierzynie-Koźlu. To element kompleksowego programu mającego na celu wyjaśnienie, skąd biorą się tzw. piki niebezpiecznego benzenu. Od czasu rozpoczęcia programu pół roku temu, ich liczba znacznie się zmniejszyła, ale nadal nie wiadomo, kim jest truciciel.
- Od kilku miesięcy intensywnie, razem z mieszkańcami, władzami samorządowymi pracujemy w tym temacie – mówił dziś (15.06) na konferencji prasowej w Kędzierzynie-Koźlu poseł Zjednoczonej Prawicy Janusz Kowalski. - Koronawirus nas nie zatrzymał, chociaż nie odbyło się trzecie posiedzenie zainicjowanego przeze mnie okrągłego stołu w sprawie benzenu. Wszystkie ustalenia ze stołów w grudniu i styczniu realizujemy, a podstawą jest ustalenie tego, co jest powodem, że Kędzierzyn-Koźle ma wciąż zanieczyszczone powietrze - dodał wiceminister aktywów państwowych.
Do Kędzierzyna-Koźla została sprowadzona mobilna stacja pomiarowa badająca jakość powietrza. - To są wysokiej klasy urządzenia, które mogą sprawdzać wiele czynników – mówi wiceminister klimatu Jacek Ozdoba. - Aparatura bada m.in. zanieczyszczenie jeżeli chodzi o benzen, czyli związki organiczne. Stoi tu już jakiś czas i będzie do końca roku badała kto i w jakim zakresie wytwarza ten benzen, który tutaj jest niepożądany.
Gdy będzie wiadomo, kto jest trucicielem, podejmowane będą kroki administracyjne i prawne.
- To pierwszy takie projekt w Polsce, przy którym pracujemy nad tym, żeby wykazać gdzie i dlaczego powstają ponadnormatywne stężenia benzenu – mówi Paweł Ciećko, Główny Inspektor Sanitarny. - Współpracujemy nie tylko z Instytutem Meteorologii i Gospodarki Wodnej, aby móc zbadać wpływ ciśnienia, wilgotności powietrza czy róży wiatrów, ale również współpracujemy z ośrodkiem naukowym - z Politechniką Śląską. Profesorowie również starają się nam pomóc w rozwikłaniu tej zagadki.
Analizy składu powietrza, prowadzone stale przez stację pomiarową WIOŚ, która jest zlokalizowana na osiedlu Azoty, pokazują, że od ubiegłego roku liczba pików benzenu się zmniejszyła, wartości szczytowe są też mniejsze niż jeszcze kilka lat temu. Nadal jednak nie wiadomo, kto jest trucicielem.
Do Kędzierzyna-Koźla została sprowadzona mobilna stacja pomiarowa badająca jakość powietrza. - To są wysokiej klasy urządzenia, które mogą sprawdzać wiele czynników – mówi wiceminister klimatu Jacek Ozdoba. - Aparatura bada m.in. zanieczyszczenie jeżeli chodzi o benzen, czyli związki organiczne. Stoi tu już jakiś czas i będzie do końca roku badała kto i w jakim zakresie wytwarza ten benzen, który tutaj jest niepożądany.
Gdy będzie wiadomo, kto jest trucicielem, podejmowane będą kroki administracyjne i prawne.
- To pierwszy takie projekt w Polsce, przy którym pracujemy nad tym, żeby wykazać gdzie i dlaczego powstają ponadnormatywne stężenia benzenu – mówi Paweł Ciećko, Główny Inspektor Sanitarny. - Współpracujemy nie tylko z Instytutem Meteorologii i Gospodarki Wodnej, aby móc zbadać wpływ ciśnienia, wilgotności powietrza czy róży wiatrów, ale również współpracujemy z ośrodkiem naukowym - z Politechniką Śląską. Profesorowie również starają się nam pomóc w rozwikłaniu tej zagadki.
Analizy składu powietrza, prowadzone stale przez stację pomiarową WIOŚ, która jest zlokalizowana na osiedlu Azoty, pokazują, że od ubiegłego roku liczba pików benzenu się zmniejszyła, wartości szczytowe są też mniejsze niż jeszcze kilka lat temu. Nadal jednak nie wiadomo, kto jest trucicielem.