Zmiany w budżecie obywatelskim Nysy. Mniej pieniędzy na wioski, projekty nie będą mogły być realizowane w szkołach i na świetlicach
Nyski budżet obywatelski zostanie rozdzielony według nowych zasad. Na ostatniej sesji radni zmienili proporcje, według których będą realizowane zadania, a także wprowadzili ograniczenia w zakresie miejsc, gdzie będzie to możliwe.
Z puli 5 zadań z największą liczbą głosów, tylko 2 będą mogły być wdrożone na terenach wiejskich. W poprzednim roku proporcja ta była odwrócona. Ponadto zadania nie będą mogły być realizowane między innymi na terenie szkół czy świetlic wiejskich.
Przewodniczący nyskiej rady miejskiej Paweł Nakonieczny ma nadzieję, że budżet obywatelski będzie każdego roku coraz bardziej angażował mieszkańców gminy.
- Żeby nie były to tylko grupy skupione wokół szkoły, parafii. Żeby to była cala społeczność, żeby w ramach budżetu obywatelskiego tworzone były projekty dużej infrastruktury. Place zabaw są ważne, miejsca rekreacji są ważne, ale chodzi też o ścieżki rowerowe, skwery, zieleń w mieście. Chciałbym, żeby patrzyć na to szerzej - przekonuje.
Zdania na temat nowej formuły budżetu są wśród jego dotychczasowych beneficjentów podzielone. Sołtys Kopernik, a zarazem miejska radna Lilla Cwajna wskazuje, że do tej pory walka o realizację pomysłów nie była do końca wyrównana. - Osoby, które zamieszkują obszar wiejski są bardziej zmobilizowane, może to też ze względu na to, że ludzie się między sobą znają. Miasto nie miało szans - dodaje.
Sołtys Wierzbięcic, Kazimiera Melnyczuk chciałaby z kolei całkowitego zniesienia podziałów pomiędzy wsiami a miastem. - Gmina Nysa to gmina Nysa. Nie powinno być osobno miasto, osobno wioski. Jeżeli chodzi o szkoły, to jest w dobrą stronę, bo szkoła ma jakąś tam swoją pulę z oświaty - argumentuje.
Z kolei sołtys Siestrzechowic Barbara Pisarczyk zauważa, że bez zmian promujących małe miejscowości, te właściwie nie mają szans na samodzielną realizację swoich pomysłów.
- Nigdy nie dostaniemy ani 1/5 z tego budżetu, nawet jeżeli w projekcie bierzemy udział. Bo wiadomo, jest głosów mniej, później jest dzielone według głosów - tłumaczy.
Dodajmy, że w tym roku zmianie nie ulegnie natomiast kwota przeznaczona na realizację budżetu i wyniesie ona 600 tysięcy złotych.
Przewodniczący nyskiej rady miejskiej Paweł Nakonieczny ma nadzieję, że budżet obywatelski będzie każdego roku coraz bardziej angażował mieszkańców gminy.
- Żeby nie były to tylko grupy skupione wokół szkoły, parafii. Żeby to była cala społeczność, żeby w ramach budżetu obywatelskiego tworzone były projekty dużej infrastruktury. Place zabaw są ważne, miejsca rekreacji są ważne, ale chodzi też o ścieżki rowerowe, skwery, zieleń w mieście. Chciałbym, żeby patrzyć na to szerzej - przekonuje.
Zdania na temat nowej formuły budżetu są wśród jego dotychczasowych beneficjentów podzielone. Sołtys Kopernik, a zarazem miejska radna Lilla Cwajna wskazuje, że do tej pory walka o realizację pomysłów nie była do końca wyrównana. - Osoby, które zamieszkują obszar wiejski są bardziej zmobilizowane, może to też ze względu na to, że ludzie się między sobą znają. Miasto nie miało szans - dodaje.
Sołtys Wierzbięcic, Kazimiera Melnyczuk chciałaby z kolei całkowitego zniesienia podziałów pomiędzy wsiami a miastem. - Gmina Nysa to gmina Nysa. Nie powinno być osobno miasto, osobno wioski. Jeżeli chodzi o szkoły, to jest w dobrą stronę, bo szkoła ma jakąś tam swoją pulę z oświaty - argumentuje.
Z kolei sołtys Siestrzechowic Barbara Pisarczyk zauważa, że bez zmian promujących małe miejscowości, te właściwie nie mają szans na samodzielną realizację swoich pomysłów.
- Nigdy nie dostaniemy ani 1/5 z tego budżetu, nawet jeżeli w projekcie bierzemy udział. Bo wiadomo, jest głosów mniej, później jest dzielone według głosów - tłumaczy.
Dodajmy, że w tym roku zmianie nie ulegnie natomiast kwota przeznaczona na realizację budżetu i wyniesie ona 600 tysięcy złotych.