Psy nie wychodziły z domu, żyły we własnych odchodach. Interwencja TOZ w Dobrzeniu Wielkim
Wolontariusze opolskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami interweniowali w Dobrzeniu Wielkim, gdzie dziewięć psów żyło we własnych odchodach. Zwierzęta w niekontrolowany sposób rozmnażały się też między sobą. Pięć z nich zostało już odebranych, to samiec i cztery suczki. Wolontariuszy zawiadomili sąsiedzi, którzy mieli już dosyć tego, co działo się w tym domu.
- To nasza druga interwencja w tym miejscu. Wcześniej wykastrowaliśmy dwa samce, ale nie mieliśmy pełnej wiedzy, co się tutaj działo - mówi Aleksandra Czechowska, rzecznik prasowy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Opolu. - Zwierzęta te nie wychodziły na dwór, nie były zagłodzone, wyglądają dobrze, jeżeli chodzi o masę ciała, natomiast są to tak naprawdę na wpół dzikie psy. Panowie, którzy się nimi opiekują, nie wykazywali tutaj empatii. Te zwierzęta rozmnażały się u nich w domu. Do tego dochodzi cała sfera behawioralna, czyli załatwiania się w domu, gryzienia, czyli takiego ataku lękowego. To wszystko pozostaje kwestią, która stanowi o tym, że te psy powinny zostać odebrane. Właściciele są mocno uzależnieni i kiedy są w stanie po spożyciu alkoholu tam dzieje się tragedia.
Na koniec roku 2019 pod opieką TOZ pozostawały 23 psy. Tylko w styczniu do tego grona dołączyło sześć kolejnych. Mimo, że konto bankowe organizacji świeci pustkami, chęć niesienia pomocy przez społeczników jest silniejsza. - Potrzebujemy pieniędzy na opiekę weterynaryjną, sterylizację i karmienie tych zwierząt. Prosimy także o domy tymczasowe - dodaje Czechowska.
Na koniec roku 2019 pod opieką TOZ pozostawały 23 psy. Tylko w styczniu do tego grona dołączyło sześć kolejnych. Mimo, że konto bankowe organizacji świeci pustkami, chęć niesienia pomocy przez społeczników jest silniejsza. - Potrzebujemy pieniędzy na opiekę weterynaryjną, sterylizację i karmienie tych zwierząt. Prosimy także o domy tymczasowe - dodaje Czechowska.