Zembaczyński chce prywatyzacji mediów publicznych. Dyrektor TVP3 Opole odpowiada, że są niewygodne dla opozycji
Do prywatyzacji mediów publicznych namawia Witold Zembaczyński. Lider opolskiej listy Koalicji Obywatelskiej do Sejmu przekonywał na konferencji prasowej, że proces wypaczania wyniku wyborczego rozpoczyna się w nadajnikach telewizji publicznej.
- Dziennikarze bardzo ucierpieli w wyniku "dobrej zmiany" - ocenia.
- Uważam, że trzeba chronić niezależny zawód dziennikarski. Należy powiedzieć wprost: ci, którzy zajmują się dzisiaj wyłącznie paskami grozy oraz informacją mającą na celu dyskredytowanie opozycji, nie mają do tego dłużej mandatu. Moim zdaniem, trzeba to sprywatyzować i powierzyć misję nadawcom prywatnym. W ten sposób media mogą z powrotem uczciwie funkcjonować w Polsce.
Zdaniem Zembaczyńskiego, należy też zlikwidować Radę Mediów Narodowych.
- Prywatne stacje mogą funkcjonować w oparciu o realizowanie zamówień kreowanych przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji bez Rady Mediów Publicznych. Prywatni nadawcy mogą realizować misję publiczną za publiczne pieniądze w określonym paśmie. To jest w stanie funkcjonować i zapewnić rzetelną informację, której dzisiaj brakuje.
Mateusz Magdziarz, dyrektor TVP3 Opole, odpowiada, że media publiczne są solą na każdym rynku medialnym i nie ma dobrego rynku medialnego bez mediów publicznych.
- Jestem w stanie wyobrazić sobie, skąd chore propozycje pana Witolda Zembaczyńskiego. Te media publiczne rzeczywiście są niewygodne dla opozycji popełniającej mnóstwo wpadek, mnóstwo błędów i często manipulującej. Mamy przykład ostatnich dni, a dotyczy on debaty w Telewizji Polskiej i paragonu posła Budki. Myślę, że media publiczne są niewygodne, dlatego tak łatwo mówić o ich sprywatyzowaniu, czyli tak naprawdę likwidacji.
Zembaczyński zapytał publicznie, czy jeden z dziennikarzy TVP3 Opole był kandydatem na tajnego współpracownika Służb Bezpieczeństwa i czy stanowił osobowe źródło informacji.
Magdziarz nazwał to podłym atakiem. - Poseł pokazał jeden z etapów, a przemilczał ciąg dalszy, czyli udokumentowaną w IPN zdecydowaną odmowę współpracy ze strony tego publicysty.