Dzięki czujnikowi tlenku węgla prawdopodobnie nie doszło do tragedii
O dużym szczęściu może mówić jedna rodzin w Namysłowie. W miniony weekend w jednym z mieszkań przy ulicy Chrobrego odezwał się czujnik czadu. Lokatorzy natychmiast zadzwonili po straż pożarną. Okazało się, że urządzenie początkowo wykazało znaczne przekroczenie dopuszczalnych norm. Po przewietrzeniu mieszkania i udrożnieniu wentylacji, niebezpieczna sytuacja już się nie powtórzyła.
Komendant tamtejszej jednostki Tadeusz Kmieć podkreśla, że nie ma dziś lepszego zabezpieczenia przed tlenkiem węgla, jak czujnik. Należy tylko odpowiednio dbać o ten rodzaj urządzenia.
- Nie możemy pozostawić jej samej sobie – mówi szef namysłowskich strażaków.
– Musimy regularnie wymieniać baterie i dbać o to, aby drożne były mikrootwory badające powietrze w naszym lokalu. Ludzie często też mylą alarm zużytej baterii z alarmem tlenku węgla. To z kolei oznacza, że nie czytamy instrukcji obsługi takich urządzeń. Warto się jednak z dołączonymi dokumentami do czujki zapoznać, by później nie było problemów.
Przypomnijmy, dwa lata temu odgłosy alarmowe takiego czujnika zignorowały dwie mieszkanki Brzegu. Wyciągnęły baterie, bo czujka cały czas się włączała w jednym z mieszkań spółdzielczych. Kobiety omal nie przypłaciły tego życiem.
Strażacy apelują, by z takich urządzeń korzystać i dbać o odpowiednią wentylację naszych mieszkań.