Pracownik Odry Opole zaatakowany słownie przez kibica. Kibic stanowczo zaprzecza zarzutom
Stowarzyszenie "OKS ODRA" Opole na swojej stronie internetowej poinformowała o ataku na jednego z pracowników klubu. Zgodnie z treścią komunikatu jedna z osób działających przez lata w klubie i jednocześnie kibic Odry, wbiegł do siedziby klubu i - jak czytamy - obrzucił jednego z pracowników "stekiem wyzwisk i groźbami". Sprawą zajęła się policja. Domniemany napastnik stanowczo zaprzecza zarzutom.
Klub na swojej stronie internetowej informuje dodatkowo, że takie sytuacje nie powinny mieć miejsca, tym bardziej, że niedawno odbyło się otwarte spotkanie z kibicami.
W komunikacie czytamy, że "szczególnie w świetle niedawnych wydarzeń z Gdańska, zarząd stowarzyszenia „OKS ODRA” Opole jednoznacznie i stanowczo potępia tego typu zachowania, zapowiadając konsekwencje wobec osoby, która dopuściła się tego skandalicznego zachowania".
Domniemany napastnik stanowczo zaprzecza tym zarzutom.
- Uważam, że ta sprawa została bardzo sztucznie rozdmuchana do niepoważnych rozmiarów. Całe zajście trwało kilkanaście sekund i zamieniłem z tym pracownikiem klubu kilka zdań. Porównywanie mnie do mordercy z Gdańska jest obraźliwe i niepoważne. Jeżeli będą musiał bronić się w sądzie, to z pewnością to zrobię i jestem pewien, że wygram. Nikomu nie groziłem. Pracownik klubu wzywał - jak to sam nazwał - „internetowych frustratów” do „posiadania jaj i spotkania twarzą w twarz”. Więc się z nim spotkałem - dodał kibic.
Sprawa została zgłoszona na policję.
W komunikacie czytamy, że "szczególnie w świetle niedawnych wydarzeń z Gdańska, zarząd stowarzyszenia „OKS ODRA” Opole jednoznacznie i stanowczo potępia tego typu zachowania, zapowiadając konsekwencje wobec osoby, która dopuściła się tego skandalicznego zachowania".
Domniemany napastnik stanowczo zaprzecza tym zarzutom.
- Uważam, że ta sprawa została bardzo sztucznie rozdmuchana do niepoważnych rozmiarów. Całe zajście trwało kilkanaście sekund i zamieniłem z tym pracownikiem klubu kilka zdań. Porównywanie mnie do mordercy z Gdańska jest obraźliwe i niepoważne. Jeżeli będą musiał bronić się w sądzie, to z pewnością to zrobię i jestem pewien, że wygram. Nikomu nie groziłem. Pracownik klubu wzywał - jak to sam nazwał - „internetowych frustratów” do „posiadania jaj i spotkania twarzą w twarz”. Więc się z nim spotkałem - dodał kibic.
Sprawa została zgłoszona na policję.