2 miesiące bez windy? Po pożarze w bloku przy Bytnara Rudego w Opolu na razie jest "wyjście awaryjne"
Lokatorzy opolskiego bloku przy ul. Bytnara Rudego, gdzie w sobotę doszło do pożaru windy, na razie będą mogli korzystać z dźwigu w sąsiedniej klatce. Ta łączy się z ich pionem przejściem na 10 piętrze. Otrzymają odpowiednie kody do drzwi.
Przedstawiciele spółdzielni mieszkaniowej przekazali nam, że w tym tygodniu będzie znany termin zamontowania nowej windy.
- Cały czas prowadzimy działania porządkowe i sprawdzamy instalację elektryczną, chcemy jak najszybciej zamówić windę i wykonać prace remontowe – mówi Arkadiusz Kowara, zastępca prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej w Opolu.
- Ze wstępnych informacji wynika, że straty wynoszą ponad 200 tys. złotych. Niestety, z windą nie jest tak dobrze, jak z innymi rzeczami, że można iść i ją kupić. Kontaktowaliśmy się z firmami dźwigowymi, będziemy wysyłać zapytania, żeby jak najszybciej tę windę zamówić. Z informacji jakie mamy wynika, że może to potrwać aż do dwóch miesięcy - mówi zastępca prezesa.
Arkadiusz Kowara zwraca uwagę, że w tym roku były już dwie próby podpalenia. Sprawa bardzo poruszyła mieszkańców bloku.
- Mieszkańcy mówią, ale też i z kontekstu wynika, że to było podpalenie. Akurat w tej klatce mieliśmy w tym roku już dwie próby podpalenia. W sprawie zdarzenia z 13 stycznia jest prowadzone dochodzenie. Również w ubiegłym tygodniu mieliśmy informację o próbie podpalenia. O wszystkich tych próbach informujemy służby - mówi Kowara.
- Przyszła moja matka i mówi "Darek, pali się!" Wziąłem wiaderka i zacząłem działać, chciałem dobrze - mówi mieszkaniec bloku.
- Winda w ogóle nie funkcjonuje, ja teraz chodzę z zakupami do góry. Chodzi o ten strach jaki przeżyliśmy. Zadzwonił do mnie syn, który mieszka trochę dalej i pyta mnie, co się u was dzieje. Ja mu mówię, że nic, bo sobie siedziałam i nic nie widziałam. Ale jak wyszłam na korytarz, to aż mnie odrzuciło do tyłu. Było strasznie ciemno - mówi jedna z kobiet.
Spółdzielnia planuje także współpracę z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Rodzinie, aby pomóc osobom starszym mieszkającym w wieżowcu.
- Cały czas prowadzimy działania porządkowe i sprawdzamy instalację elektryczną, chcemy jak najszybciej zamówić windę i wykonać prace remontowe – mówi Arkadiusz Kowara, zastępca prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej w Opolu.
- Ze wstępnych informacji wynika, że straty wynoszą ponad 200 tys. złotych. Niestety, z windą nie jest tak dobrze, jak z innymi rzeczami, że można iść i ją kupić. Kontaktowaliśmy się z firmami dźwigowymi, będziemy wysyłać zapytania, żeby jak najszybciej tę windę zamówić. Z informacji jakie mamy wynika, że może to potrwać aż do dwóch miesięcy - mówi zastępca prezesa.
Arkadiusz Kowara zwraca uwagę, że w tym roku były już dwie próby podpalenia. Sprawa bardzo poruszyła mieszkańców bloku.
- Mieszkańcy mówią, ale też i z kontekstu wynika, że to było podpalenie. Akurat w tej klatce mieliśmy w tym roku już dwie próby podpalenia. W sprawie zdarzenia z 13 stycznia jest prowadzone dochodzenie. Również w ubiegłym tygodniu mieliśmy informację o próbie podpalenia. O wszystkich tych próbach informujemy służby - mówi Kowara.
- Przyszła moja matka i mówi "Darek, pali się!" Wziąłem wiaderka i zacząłem działać, chciałem dobrze - mówi mieszkaniec bloku.
- Winda w ogóle nie funkcjonuje, ja teraz chodzę z zakupami do góry. Chodzi o ten strach jaki przeżyliśmy. Zadzwonił do mnie syn, który mieszka trochę dalej i pyta mnie, co się u was dzieje. Ja mu mówię, że nic, bo sobie siedziałam i nic nie widziałam. Ale jak wyszłam na korytarz, to aż mnie odrzuciło do tyłu. Było strasznie ciemno - mówi jedna z kobiet.
Spółdzielnia planuje także współpracę z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Rodzinie, aby pomóc osobom starszym mieszkającym w wieżowcu.