- Na pewno nie wybieram się strajkować do Warszawy. My, jako izby rolnicze strajkować nie możemy. Czasy się zmieniły, rządy wszystkie, nie tylko ten rząd, ale i poprzednie, w zasadzie dość dawno, od momentu wejścia w struktury unijne, pozbawił się prawie wszystkiego co jest związane z handlem, obrotem. To jest sfera prywatna. Wprost zajmowanie się handlem nie wchodzi w grę. Politycy potrzebują tłumu, potrzebują poklasku a więc podpowiadają rolnikom coś, co pamiętają, że rzeczywiście było tak poukładane, że zwracano się do rządu, a rząd załatwiał sprawę i już byliśmy zadowoleni - mówi Czaja.

Dodaje, że rolnicy muszą czytać umowy, które podpisują, szczególnie te przygotowane przez grupy prywatne, skupujące płody rolne.

- Rolnik z natury jest uczciwy, a w umowach jest wiele kruczków prawnych. Nie czuje zagrożenia, że ta druga strona jest skierowana wyłącznie na wielki zysk. Rolnik musi się poczuć jak przedsiębiorca - dodaje Czaja.