Syn, prawnuk i włoski dziennikarz wspominali Witolda Pileckiego w Centralnym Muzeum Jeńców Wojennych w Opolu
Centralne Muzeum Jeńców Wojennych w Opolu ruszyło z cyklem spotkań nawiązujących do 74. rocznicy przyjazdu pierwszego transportu Powstańców Warszawskich do Stalagu 344 Lamsdorf. Wczoraj (05.10) o rotmistrzu Witoldzie Pileckim z dwóch perspektyw rozmawiali jego syn Andrzej Pilecki, prawnuk Krzysztof Kosior i Marco Patricelli, autor książki "Ochotnik. O rotmistrzu Witoldzie Pileckim".
- Ja myślę, że Witold był osobą o wykrystalizowanych silnych poglądach politycznych i światopoglądowych. Wuj Andrzej podkreśla, że misją Witolda było służenie ojczyźnie i działanie społeczne. Ja zauważam, że to jego działanie zawsze było ponad podziałami - podkreśla Krzysztof Kosior, prawnuk Witolda Pileckiego. - Wydaje mi się, że Witold potrafił zjednywać sobie ludzi i trochę pewne rzeczy robił z przymrużonym okiem. Potrafił zażartować nawet w poważnych sytuacjach, także ta jego taka spiżowa, pomnikowa postać, myślę, że jest troszkę nieprawdziwa. To obecnie wielki bohater, to prawda, ale to był człowiek z krwi i kości i gdyby taki nie był, to nie udałoby mu się zrobić tego czego dokonał.
Rotmistrz Witold Pilecki to uczestnik wojny polsko-bolszewickiej, żołnierz AK. Po kapitulacji Powstania Warszawskiego trafił do niewoli niemieckiej. Pierwszym obozem, do którego został skierowany 6 lub 8 października 1944 roku był Stalag 344 Lamsdorf. Po wojnie skazany przez władze komunistyczne na karę śmierci. Wyrok wykonano w 1948 roku.