Mniej kąpielisk, ale braki kadrowe w szeregach WOPR wciąż są
Nad bezpieczeństwem wypoczywających w regionie czuwa tego lata około 100 ratowników wodnych - wynika z wyliczeń opolskiego WOPR. Choć w tym roku, przez zmiany w prawie wodnym, otwarto mniej kąpielisk braki kadrowe wciąż są odczuwalne.
Opolski ratownik, w większości przypadków zarabia około 15 złotych na godzinę, czyli niewiele ponad minimalną stawkę godzinową. W Nysie stawka dla zawodowego ratownika to około 3 tysiące złotych miesięcznie.
Jak mówi Jarosław Białochławek, szef nyskiego WOPR-u, lekarstwem na braki są ratownicy na dyżurach społecznych.
- Ratownik musi przyjść do pracy godzinę wcześniej, godzinę po niej wychodzi. Inną sprawą są ratownicy pełniący dyżury społeczne na bazie ratowników. Taka osoba, w ramach rekompensaty, że przyjeżdża na bazę, otrzymuje dietę w wysokości 30 złotych. Braki kadrowe są odczuwalne, dlatego, że ratownicy wyjeżdżają za pracą nad morze. Tam zarobki są inne, tam w granicach 4 tysięcy ratownik dostanie na rękę. Do tego spanie i wyżywienie - mówi Białochławek.
Ratownicy wybierają też pracę za granicą. Dariusz Krawiec, wiceprezes opolskiego WOPR, zaznacza, że szanse na poprawę sytuacji finansowej w tej grupie są nikłe.
- Ratownicy wybierają inne rejony, bo nie satysfakcjonuje ich stawka minimalna - mówi Dariusz Krawiec. - Są to pieniądze małe, ale niestety, warunki są, jakie są. Władze gmin, czy miast, nie są w stanie zabezpieczyć odpowiednich środków finansowych na zabezpieczenie zbiorników. Problem z ratownikami jest zawsze przed rozpoczęciem sezonu. Potem stajemy na głowie i łatamy te wszystkie niedobory. Udało się zrobić tak, że do końca sezonu Opolszczyzna będzie zabezpieczona.
W regionie w tym sezonie działa 9 kąpielisk otwartych oraz 3 tzw. miejsca okazjonalnie wykorzystywane do kąpieli.
Jak mówi Jarosław Białochławek, szef nyskiego WOPR-u, lekarstwem na braki są ratownicy na dyżurach społecznych.
- Ratownik musi przyjść do pracy godzinę wcześniej, godzinę po niej wychodzi. Inną sprawą są ratownicy pełniący dyżury społeczne na bazie ratowników. Taka osoba, w ramach rekompensaty, że przyjeżdża na bazę, otrzymuje dietę w wysokości 30 złotych. Braki kadrowe są odczuwalne, dlatego, że ratownicy wyjeżdżają za pracą nad morze. Tam zarobki są inne, tam w granicach 4 tysięcy ratownik dostanie na rękę. Do tego spanie i wyżywienie - mówi Białochławek.
Ratownicy wybierają też pracę za granicą. Dariusz Krawiec, wiceprezes opolskiego WOPR, zaznacza, że szanse na poprawę sytuacji finansowej w tej grupie są nikłe.
- Ratownicy wybierają inne rejony, bo nie satysfakcjonuje ich stawka minimalna - mówi Dariusz Krawiec. - Są to pieniądze małe, ale niestety, warunki są, jakie są. Władze gmin, czy miast, nie są w stanie zabezpieczyć odpowiednich środków finansowych na zabezpieczenie zbiorników. Problem z ratownikami jest zawsze przed rozpoczęciem sezonu. Potem stajemy na głowie i łatamy te wszystkie niedobory. Udało się zrobić tak, że do końca sezonu Opolszczyzna będzie zabezpieczona.
W regionie w tym sezonie działa 9 kąpielisk otwartych oraz 3 tzw. miejsca okazjonalnie wykorzystywane do kąpieli.