"Trefne" auto WOPR w Nysie? Sprawą zajmuje się prokuratura
Czy nyski WOPR kupił kradziony samochód? Sprawę bada prokuratura. Samochód zwrócił uwagę policji już w maju. Wtedy został zarekwirowany, po przeprowadzeniu czynności wrócił jednak do nyskich WOPR-owców. Podejrzenia wzbudził numer identyfikacyjny pojazdu.
Jak mówi Jarosław Białochławek, prezes nyskiego WOPR, zarazem szef policyjnego ogniwa służby wodnej nad Jeziorem Nyskim, policja prowadzi czynności w kierunku legalności pojazdu.
- Jest podejrzenie, że są takie same VIN-y w Polsce i prawdopodobnie w Hiszpanii. Jest sprawdzane pochodzenie tego pojazdu. Auto zostało kupione od lokalnego przedsiębiorcy, który prawie dwa lata tym autem jeździł, posiada wszelkie dokumenty ze starostwa, książkę pojazdu. Nic nie wskazywało na to, że coś jest z tym pojazdem nie tak. Na razie chyba zmierza do tego, że auto będzie zalegalizowane na terenie kraju, o co będziemy musieli, po zakończeniu śledztwa, wystąpić do sądu.
Dodajmy, że to jedyny pojazd na wyposażeniu nyskiego WOPR-u. Jarosław Białochławek zaznacza, że gdyby nie można było z niego korzystać, ratownicy zmuszeni byliby używać samochodów prywatnych.
- Nikt o zdrowych zmysłach nie kupowałby do organizacji społecznej auta z nielegalnego źródła. My nadal ten pojazd użytkujemy, służy on do działania w sezonie wodnym. Dla nas byłaby to duża niedogodność, gdybyśmy go stracili, ale jest nam wydany na przechowanie, użytkujemy go. Jest takie podejrzenie, że może mieć przebite numery, czy może pochodzić z kradzieży. Gdyby jednak tak było, to by nam auto zabrali, nikt by nam tego auta nie oddał. Na razie czekamy na wyjaśnienie sprawy.