"Absolutnie nie czuję się winny, walczyłem o tego psa". Właściciel Dino zabiera głos
Owczarek Dino ma przejść zabieg wycięcia ropnej tkanki nad oczami. Pies został odebrany właścicielom ze wsi Kały w gminie Murów przez Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. W momencie interwencji miał rozległe ropiejące i krwawiące rany wokół oczy oraz na ciele. To wynik zaawansowanej postaci przewlekłej choroby występującej u tej rasy.
Dziś (23.03) udało nam się skontaktować z właścicielem owczarka, który podkreśla, że o psa dbał i leczył go u lokalnego weterynarza.
- Owczarek choruje od 3-4 lat - mówi pan Józef. - Przez pierwsze lata lekarz go regularnie odwiedzał, dawał mu zastrzyki. Raz mu to mija zupełnie, potem dostaje znowu z powrotem. Jak tylko dostawał mięso z puszki, drobiowe to działo się wariactwo. W związku z tym próbowaliśmy mu całkiem mięso ograniczyć. Psy zwykle przed zimą dostają takie drugie futerko i jemu było zimno, ja go obejrzałem, i jemu tego futerka brakowało, więc trzeba było dać mu jakieś ostrzejsze mięso. Kupowałem takie droższe puszki wołowe i przez dwa tygodnie dawałem mu to mięso. Wtedy znowu zaczął dostawać ten świerzb, ale nigdy przedtem nie było takich objawów, że jemu te oczy zaczęły ropieć.
Właściciel psa często wyjeżdża do Niemiec. Wyjaśnia, że psa z jego posesji odebrano, gdy przebywał na krótkim urlopie. Owczarka pozostawił pod opieką żony i swoich pracowników.
- Dobytku pilnowała żona, która twierdzi, że nie opiekuje się psami. Tylko dawała im jeść pod nieobecność męża, który dość często wyjeżdża - relacjonuje przebieg interwencji Anna Czechowska. Obecnie pies znajduje się pod opieką TOZ-u i weterynarza Stanisława Firlika z Opola.
- Dino jest w stanie ciężkim - mówi Czechowska. - Te rany nie chcą się goić, są wokół oczu, ale są też na prawym boku i pod ogonem. Tam są bardzo duże, co uniemożliwia mu wypróżnienie się, bo rany się rozrywają i pies strasznie cierpi. Wokół oczu planowany jest zabieg, będzie operował doktor Firlik, wycinał tę tkankę, która jest ropna i postara się ją zszyć - dodaje.
Pan Józef w rozmowie z naszą reporterką powiedział, że pieniądze wpłacane na leczenie psa w ramach zbiórki TOZ mogłyby zostać przekazane na inne zwierzęta. Za leczenie Dino może sam zapłacić i chce, żeby zwierzę zostało wyleczone. Podkreśla też, że na jego posesji jest drugi pies, który wychowywał się z razem z Dino, nie ma choroby skóry, a jego stan jest nienaganny.
O tym, czy właściciel jest winny zaniedbań ma zdecydować sąd. Zgodnie z prawem za znęcanie się nad zwierzętami lub nieudzielnie pomocy w sytuacji zagrożenia życia, lub zdrowia grozi do 3 lat więzienia.
- Owczarek choruje od 3-4 lat - mówi pan Józef. - Przez pierwsze lata lekarz go regularnie odwiedzał, dawał mu zastrzyki. Raz mu to mija zupełnie, potem dostaje znowu z powrotem. Jak tylko dostawał mięso z puszki, drobiowe to działo się wariactwo. W związku z tym próbowaliśmy mu całkiem mięso ograniczyć. Psy zwykle przed zimą dostają takie drugie futerko i jemu było zimno, ja go obejrzałem, i jemu tego futerka brakowało, więc trzeba było dać mu jakieś ostrzejsze mięso. Kupowałem takie droższe puszki wołowe i przez dwa tygodnie dawałem mu to mięso. Wtedy znowu zaczął dostawać ten świerzb, ale nigdy przedtem nie było takich objawów, że jemu te oczy zaczęły ropieć.
Właściciel psa często wyjeżdża do Niemiec. Wyjaśnia, że psa z jego posesji odebrano, gdy przebywał na krótkim urlopie. Owczarka pozostawił pod opieką żony i swoich pracowników.
- Dobytku pilnowała żona, która twierdzi, że nie opiekuje się psami. Tylko dawała im jeść pod nieobecność męża, który dość często wyjeżdża - relacjonuje przebieg interwencji Anna Czechowska. Obecnie pies znajduje się pod opieką TOZ-u i weterynarza Stanisława Firlika z Opola.
- Dino jest w stanie ciężkim - mówi Czechowska. - Te rany nie chcą się goić, są wokół oczu, ale są też na prawym boku i pod ogonem. Tam są bardzo duże, co uniemożliwia mu wypróżnienie się, bo rany się rozrywają i pies strasznie cierpi. Wokół oczu planowany jest zabieg, będzie operował doktor Firlik, wycinał tę tkankę, która jest ropna i postara się ją zszyć - dodaje.
Pan Józef w rozmowie z naszą reporterką powiedział, że pieniądze wpłacane na leczenie psa w ramach zbiórki TOZ mogłyby zostać przekazane na inne zwierzęta. Za leczenie Dino może sam zapłacić i chce, żeby zwierzę zostało wyleczone. Podkreśla też, że na jego posesji jest drugi pies, który wychowywał się z razem z Dino, nie ma choroby skóry, a jego stan jest nienaganny.
O tym, czy właściciel jest winny zaniedbań ma zdecydować sąd. Zgodnie z prawem za znęcanie się nad zwierzętami lub nieudzielnie pomocy w sytuacji zagrożenia życia, lub zdrowia grozi do 3 lat więzienia.