W podstawówkach obciążają uczniów dodatkowymi zajęciami, aby nauczyciele mieli pracę?
Na półmetku roku szkolnego różne są opinie na temat skutków reformy oświaty w podstawówkach na południu Opolszczyzny. Wskazuje się zarówno pozytywy, jak i wytykane są błędy. Największe zastrzeżenia budzi przeładowany zbyt dużą liczbą zajęć program nauczania w podstawówkach.
- Pojawiły się pieniądze z rezerwy subwencji oświatowej na doposażenie pracowni dla przekształcanych szkół - mówi Maria Strońska, dyrektor Gminnego Zarządu Oświaty i Wychowania w Prudniku. – Mogliśmy już skorzystać z programu „Aktywna tablica”. W ramach tych pieniędzy doposażyliśmy pracownie w tablice interaktywne i sprzęt komputerowy. Minus zgłaszany przez rodziców jest taki, że w siódmej klasie jest za dużo godzin lekcyjnych i dzieci są za bardzo obciążone pracą w szkole. Być może nauczyciele przeanalizują swoją pracę, będzie mniej zadań domowych i pewne rzeczy da się zrealizować w szkole.
W efekcie wprowadzania reformy oświaty pracy nie stracił żaden nauczyciel szkół podległych wiejskiej gminie Lubrzy. Nie będzie tam też problemów z zagospodarowaniem wygaszanego gimnazjum, bo funkcjonuje ono w pomieszczeniach wydzielonych z podstawówki.
- Ministerstwu edukacji łatwo się mówi, że nauczyciele zachowają zatrudnienie - wytyka wójt Lubrzy Mariusz Kozaczek. – Nie przybywa dzieci. Jest to ciągle tendencja spadkowa. To, gdzie ci nauczyciele mają być zagospodarowani? Ci, co mają dzieci w szkołach wiedzą, ile one mają dzisiaj lekcji. Jest to po siedem, osiem i więcej dziennie. Jak nie można kogoś zagospodarować to trzeba narobić tyle godzin lekcyjnych, żeby ten nauczyciel nie stracił pracy.
Jak nam powiedział wójt Lubrzy oświata w tej gminie nie otrzymała od września żadnego wsparcia na doposażenie pracowni dla wracających do podstawówek klas siódmych i ósmych.
W efekcie wprowadzania reformy oświaty pracy nie stracił żaden nauczyciel szkół podległych wiejskiej gminie Lubrzy. Nie będzie tam też problemów z zagospodarowaniem wygaszanego gimnazjum, bo funkcjonuje ono w pomieszczeniach wydzielonych z podstawówki.
- Ministerstwu edukacji łatwo się mówi, że nauczyciele zachowają zatrudnienie - wytyka wójt Lubrzy Mariusz Kozaczek. – Nie przybywa dzieci. Jest to ciągle tendencja spadkowa. To, gdzie ci nauczyciele mają być zagospodarowani? Ci, co mają dzieci w szkołach wiedzą, ile one mają dzisiaj lekcji. Jest to po siedem, osiem i więcej dziennie. Jak nie można kogoś zagospodarować to trzeba narobić tyle godzin lekcyjnych, żeby ten nauczyciel nie stracił pracy.
Jak nam powiedział wójt Lubrzy oświata w tej gminie nie otrzymała od września żadnego wsparcia na doposażenie pracowni dla wracających do podstawówek klas siódmych i ósmych.